Małgośka – mówią mi – trzeba się przesunąć, musi starczyć miejsca dla wszystkich. To oczywiście frapująca koncepcja lewicy, w której myśl muzułmanie nie mogą zagościć w bratnich krajach Zatoki Perskiej, gdzie czuliby się jak w domu, jedząc, modląc się i żyjąc po swojemu, tylko koniecznie muszą ubogacić nasz region.
Pamiętam, jak parę lat temu znalazłam się w madryckim Novotelu, który nie wspominał na swoich stronach, że będę miała widok z okna na największy meczet w Europie i obok na największą kostnicę Hiszpanii. Muezin wzywał na modlitwę, a ja rozeźlona czytałam jedyną książkę, jaką miałam – „Dżihad i samozagłada Europy”. Co parę stron spoglądałam za okno na M-30, czyli ogromny bunkier z wystającym minaretem, i dziwiłam się przerażającej dosłowności sytuacji. Pod nosem potakiwałam autorowi (hm, przyszłemu szefowi), bo przecież sama odczuwałam nieznośny infantylizm Europy i tchórzostwo mego Kościoła.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.