– Wyrokowanie wyniku wyborów jest bardzo ciężkie z tego względu, że ostatnie sondaże, które pojawiły się wczoraj, dają prawie równoczesne zwycięstwo dwóm największym partiom na niemieckiej scenie, a mianowicie chadecji (CDU) i socjalistom (SPD) – mówił Gmyz w relacji dla TVP Info z Berlina.
– W najnowszym sondażu dla "FAZ", który pojawił się wczoraj wieczorem, przewaga socjalistów nad chadekami jest zaledwie jednoprocentowa, a to powoduje, że tak naprawdę jest to błąd statystyczny i nie można w sposób jednoznaczny przewidzieć, która partia zajmie pierwsze miejsce na podium – podkreślił dziennikarz.
Ile partii startuje do Bundestagu?
Tłumaczył, że w niemieckich wyborach startuje aż 47 partii, lecz na miejsca w Bundestagu mogą liczyć przedstawiciele pięciu lub maksymalnie sześciu ugrupowań. – Jest pytanie o partię lewicy, czyli Die Linke, ponieważ jej notowania mieszczą się w granicach progu wyborczego, który tak jak w Polsce wynosi 5 procent. Gdyby ta partia nie weszła do parlamentu, to uniemożliwiłoby stworzenie koalicji czerwono-czerwono-zielonej, czyli SPD, Die Linke oraz partii Zielonych – mówił Gmyz.
Jak poinformował, możliwe koalicje powyborcze (głosowanie odbędzie się w niedzielę), o których najczęściej się mówi, to koalicje trzyelementowe, ponieważ "żadna z partii nie ma wystarczającej przewagi, żeby samodzielnie zbudować rząd".
– Najprawdopodobniej będziemy mieli do czynienia z koalicją składającą się z trzech partii, gdzie w każdym rozdaniu będzie partia Zielonych – przekazał dziennikarz.
Czytaj też:
Ostatnia prosta przed wyborami w Niemczech. Chadecy zmniejszają stratę do SPD