Bronio narciarz
  • Paweł KukizAutor:Paweł Kukiz

Bronio narciarz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bronio narciarz
Bronio narciarz

Niestety, nie mam dla Państwa dobrych wieści na początek nowego, 2014 r. Wszystko wskazuje na to, że służby z Pałacu Namiestnikowskiego ukrywają przed opinią publiczną to, co zdarzyło się naprawdę 19 grudnia 2013 r. w Wiśle, na narciarskim stoku. Oficjalnie bowiem wiemy, że Prezydent Wszystkich Polaków (Sympatyzujących z Platformą Obywatelską) podczas obowiązkowych ćwiczeń cielesnych (mających na celu utrzymanie w należytej kondycji najbardziej reprezentatywny organ w Polsce) doznał urazu sportowego kolana. Ja jednak obawiam się czegoś gorszego.

Skąd obawa? Otóż miałem to szczęście, że obejrzałem w telewizji Orędzie Noworoczne Pana Prezydenta. Po pierwsze wydał mi się jakiś bladziutki. I taki trochę „nałęczowaty”. Co ja mówię – trochę! Brat bliźniak Nałęcza. Kopia. I już ta jego bladość oraz uderzające podobieństwo do Nałęcza mnie zaniepokoiły, jednak prawdziwe przerażenie poczułem, gdy otworzył usta.

Zaczął od tego, że „warto dostrzec – i to dostrzec wspólnie – jak wiele się zmieniło wraz ze zwycięstwem obozu wolności i solidarności w wyborach 4 czerwca 1989 r.”. Jakie zwycięstwo? – pomyślałem. Co on plecie? Przecież ten obóz wolności i solidarności dostał raptem 35 proc. miejsc w Sejmie! Cóż... nawet nie zdążyłem przeanalizować tego „zwycięstwa”, bo ciepłym głosem Pan Prezydent ogłosił, że w 2013 r. odwiedził ponad 100 miejscowości, gdzie odbył mnóstwo rozmów z Polakami, i stwierdził, że „w każdej z nich wyczułem nadzieję na to, że Polska będzie się dalej unowocześniać, że wykorzystamy szansę na szybki rozwój i bezpieczną przyszłość”. Oczywiście diabeł natychmiast szepnął mi do ucha: „OFE”, ale spłoszyłem drania i słuchałem dalej... „Wiemy dobrze, że jeszcze nie wszyscy z nas odnaleźli godne miejsce w zmieniającym się kraju”...

Zadrżałem. Prezydent Wszystkich Polaków (Sympatyzujących z Platformą Obywatelską) idzie na wojnę z premierem? Rekonstrukcja rządu mu się nie podoba? Żal mu się Schetyny zrobiło?

Pan Prezydent z przejęciem kontynuował: „Nie możemy być obojętni na obszary ludzkiej bezradności i brak ludzkiej nadziei". Czyli na bank o Schetynę chodziło, bo przecież wszyscy Polacy, z którymi Pan Prezydent rozmawiał – wedle jego wcześniejszej wypowiedzi – nadzieję mają!

Potem wspomniał o rodzinie. I o głębokim kryzysie demograficznym. Tu mnie dobił. Stwierdził bowiem, że „nareszcie pojawiły się szanse na sukces szerokiego frontu działań na rzecz rodziny. Wspólnym wysiłkiem rządu, samorządów, organizacji pozarządowych, a także Kancelarii Prezydenta [...] mnożą się samorządowe, gminne i regionalne Karty dużych rodzin. Niedługo powstanie zapowiadana Ogólnopolska KDR”... Mnożą się... Jezu... Przecież trzeba je będzie obsłużyć! Czyli następne 100 tys. urzędasów dodamy do 700 tys. już funkcjonujących. Żadna rodzina – ani mała, ani duża – nie przetrzyma podatków na blisko milion dziobów do wykarmienia...

Myślałem, że to już koniec tego hardcore’owego orędzia, ale tuż przed życzeniami (których już nie słuchałem) Prezydent stwierdził: „Polska wyrównuje cywilizacyjne zaniedbania. Nowymi drogami coraz lepiej łączy się za światem”. Po czym wyznał: „Chciałbym, abyśmy nadali imię »Autostrada Wolności« tej, która już dzisiaj prowadzi z Warszawy na Zachód. A później by druga autostrada, z Gdańska do granicy południowej, przyjęła piękne imię »Solidarności«. Bo skrzyżowanie tej historycznej, ale i tej międzyludzkiej, rodzinnej i narodowej solidarności z wolnością to najsilniejsze i najpiękniejsze źródło polskiej energii, polskich sukcesów i polskich nadziei”.

Nie wierzę, że 19 grudnia 2013 r. w Wiśle Pan Prezydent doznał urazu kolana. To musiała być co najmniej goleń. Albo to Nałęcz przemawiał.

Do siego roku! By żyło się lepiej!

Czytaj także