Polityk nie krył swojego zdziwienia, które wywołała w nim rozmowa Angeli Merkel z Aleksandrem Łukaszenką. Wyraził zwątpienie, czy kanclerz Niemiec została upoważniona przez wspólnotę unijną do tego typu działań. Przypomniał, że 27 państw członkowskich nie uznało rezultatu ostatnich wyborów prezydenckich na Białorusi, więc inicjatywa Merkel jest wyłamaniem się z jednolitej polityki UE wobec dyktatora.
– Jak wynika z komunikatów kanclerz niewiele wskórała, dowiedziała się najwyżej, że Łukaszenko uważa, że to Polska jest winna temu co dzieje się na granicy. Z jakiś powodów nie zauważa on, że sprowadził na teren Białorusi kilkanaście tysięcy imigrantów ekonomicznych i próbuje wepchnąć ich do Polski – mówił gość "Kwadransa Politycznego" TVP.
Będą kolejne sankcje
Eurodeputowany przyznał, że nie spodziewa się zniesienia sankcji na białoruski reżim. Jednocześnie poinformował, że Bruksela przygotowała już kolejny pakiet kar, który zostanie ogłoszony prawdopodobnie w piątek.
– Ma on dotyczyć nie tylko dygnitarzy reżimu, ale także linii lotniczych Bielavia i wszystkich firm z nią współpracujących. Moim zdaniem jeśli przy pomocy tych sankcji uda się ograniczyć dostarczanie imigrantów na Białoruś, to będzie spory sukces. Bo tu jest główny problem. Z tego co wiemy co tydzień do Mińska odbywa się 40-50 lotów – powiedział Kuźmiuk.
W co gra Putin?
Polityk nie ma wątpliwości, że za kryzysem przygranicznym stoi Władimir Putin, który próbuje przy okazji doprowadzić do skutku kilka swoich strategicznych planów.
– Być może będzie kolejny atak na Ukrainę. Chodzi również o bezwzględne forsowanie certyfikacji Nord Stream II. Łukaszenko zaczyna też grać surowcami energetycznymi. Już ogłoszono wstrzymanie dostaw ropy do Polski, co prawda na 3 dni. Jednocześnie zawieszono dostawy energii elektrycznej na Ukrainę – zastanawiał się europoseł.
Czytaj też:
"Łukaszenka wygrał. Wczoraj otwierał szampana". Zarembiuk gorzko o działaniach UECzytaj też:
Niebezpieczny incydent na granicy. Operacją kierował białoruski Specnaz