Ledwie z COVID wykaraskał się szef jednej z cywilnych służb, a innego szefa służby specjalnej – tym razem wojskowej – do-padła równie ciężka przypadłość. Chodzi o problemy sercowe. To zresztą ostatnio plaga. Przypomnijmy, że z powodu serca na zwolnienie musiał się udać szef dyplomacji. I powiedzcie nam, że bycie ministrem to nie jest stresująca robota. Gwoli wyjaśnienia – szefowie służb specjalnych są tytułowani ministrami. Kolejnego szefa służby dopadła inna przypadłość. Nie wiemy, jak ją nazwać, może: czasowa dysgeneralizacja? Na 11 listopada miał on dostać na pagony wężyki generalskie. Nie dostał, bo na wniosku zabrakło kontrasygnaty premiera. Następna okazja nadarzy się dopiero 3 maja lub 15 sierpnia.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.