Pierwszą turę wygrał właśnie Kast. W drugiej, która została przeprowadzona w niedzielę, więcej głosów zdobył Boric. Lewicowiec wygrał stosunkiem głosów 55 do 44 proc, mimo że główny przedstawiciel centrum w ostatniej chwili przekazał swoje poparcie Kastowi.
Korwin-Mikke: Kast zrobił bardzo dobry wynik
Wyniki chilijskich wyborów skomentował na swoim kanale YouTube jeden z liderów Konfederacji Janusz Korwin-Mikke. Prezes KORWiN zwrócił uwagę na to, że Kast otwarcie odwołał się do wolnorynkowej Pinocheta.
– Oświadczył, że generał był dobry, tak trzeba było robić i była wolność. Ku zdumieniu lewicy dla, której słowo „Pinochet” było przeklęte, on dostał w tych wyborach ponad 44 proc. głosów. Niestety nie wygrał. Trochę się martwię, bo dwa dni przed wyborami był równy wynik w sondażu. (…) Lewica się zmobilizowała. W drugiej turze była też wyższa frekwencja niż w pierwszej – mówił Korwin-Mikke.
– Trudno, przegrał. Ale te wyniki pokazują potencjał jaki jest. Można odwołać się do Pinocheta, można mówić o wolności gospodarczej i dostać 44 proc. Przy następnych wyborach ktoś inny może uzyskać 55 proc. – ocenił Korwin-Mikke. – To już drugi przypadek po Jose Bolsonaro, który wygrał wybory w Brazylii – dodał poseł Konfederacji.
"Wybór między komunizmem a wolnością"
Reprezentujący Partię Republikańską Antonio Kast to zwolennik kapitalizmu, katolik i ojciec dziewięciorga dzieci. Nie kryje swojej sympatii dla rządów Augusto Pinocheta, a także sprzeciwu wobec odbierania życia nienarodzonym. Opowiada się za ograniczeniem migracji Haiti i Wenezueli.
W przemówieniu po zwycięskiej pierwszej turze wyborów określił drugą jako wybór między „komunizmem a wolnością”. Określił Borica marionetką Komunistycznej Partii Chile. – Nie chcemy podążać ścieżką Wenezueli i Kuby – przekonywał. – Chcemy rozwiniętego kraju, którym chcieliśmy się stać, dopóki brutalnie nie powstrzymała nas przemoc i pandemia – mówił Kast.
Boric za "sprawiedliwością społeczną"
Gabriel Boric jest z kolei radykalnym lewicowym aktywistą, zwolennikiem LGBT i aborcji, a także socjalistycznego modelu zarządzania państwem.
35-letni Gabriel Boric został tym samym najmłodszym przywódcą w historii kraju. W swojej dotychczasowej karierze politycznej, nowy prezydent przewodził lewicowej koalicji w Izbie Deputowanych, a wcześniej dał się poznać jako aktywista skrajnej lewicy i organizator strajków studenckich.
Jedną z jego przedwyborczych obietnic jest państwo „bardziej sprawiedliwe”. Boric nie należy do zwolenników modelu rynkowego i otwarcie postuluje gospodarkę jeszcze bardziej scentralizowaną niż do tej pory. Narzędziem w realizacji sprawiedliwości społecznej ma być m.in. zapowiadane w kampanii podwyższenie podatków, większa redystrybucja, zwiększenie wydatków publicznych, „darmowa” edukacja, likwidacja prywatnych ubezpieczeń, czy zwiększenie nakładów na ochronę środowiska. Boric zadeklarował także bardziej „sprawiedliwe” traktowanie „osób LGBT” i innych mniejszości.