Blinken wziął udział w programie „Good Morning America” amerykańskiej stacji ABC, gdzie komentował sytuację wokół Ukrainy. Rosyjskie dowództwo sił lądowych twierdzi, że część zgromadzonych przy granicy wojsk zakończyło ćwiczenia i rozpoczęło procedurę powrotu do baz w głębi kraju. NATO nie potwierdziło jednak tych informacji. Również sekretarz stanu USA wskazał, że amerykański wywiad nie ma wiadomości o wycofywaniu się rosyjskich oddziałów.
– Niestety, jest różnica między tym, co mówi Rosja, a tym, co robi. A to, co widzimy, nie jest znaczącym cofnięciem się. Wręcz przeciwnie, nadal widzimy siły, które byłyby w awangardzie każdej nowej agresji na Ukrainę, które nadal znajdują się na granicy – powiedział Blinken.
Amerykański polityk powtórzył stanowisko USA, które uważają, że Rosja może w każdej chwili dokonać inwazji na sąsiednią Ukrainę, również w tym tygodniu.
– Wskazaliśmy, że znajdujemy się w przedziale czasu, w którym inwazja może nadejść w dowolnym momencie. Prezydent Putin zmobilizował rosyjskie wojsko w bardzo krótkim czasie. Mógł pociągnąć za spust. Mógłby pociągnąć za niego dzisiaj. Lub jutro. Mógłby to zrobić w przyszłym tygodniu. Siły gotowe na zaatakowanie Ukrainy znajdują się na miejscu – wyjaśnił Blinken.
Sekretarz stanu podkreślił, że Stany Zjednoczone nadal starają się prowadzić działania dyplomatyczne. Stwierdził równocześnie, że piłka jest po stronie Rosji.
Rosja grozi inwazją
W miniony wtorek brytyjski dziennik "The Sun", powołując się na ustalenia amerykańskiego wywiadu, podał nawet rzekomą datę ataku Rosji na Ukrainę. Agresja miała nastąpić w nocy z wtorku na środę o godz. 02:00 czasu polskiego. Gazeta pisała o "ogromnym ataku rakietowym" i zaangażowaniu nawet 200 tys. wojskowych.
Z kolei amerykańska stacja CBS News podała w tym tygodniu, że część ze zgromadzonych przy ukraińskiej granicy wojsk zaczęła zajmować pozycje do ataku.
Czytaj też:
Blinken ostrzegł przed rosyjską prowokacją wobec UkrainyCzytaj też:
Rosyjski szantaż gazowy. Blinken zapowiedział pomoc dla Europy