POCZYTANKI | Stali czytelnicy powieści Marka Krajewskiego doskonale zaznajomieni są z rozmaitymi perwersjami, orgietkami, lupanarami tudzież innymi atrakcjami wynikającymi z ludzkiego zamiłowania do chędożenia.
W „Demonomachii” chuć i chędożenie odgrywają rolę bardzo ważną, ale gorączka zmysłów kryje przesłanie mocno tradycyjne. Siły nieczyste istnieją i nawet w żartach nie ma co się do nich odwoływać. Przekonuje się o tym krakowski maturzysta Stefan Zborski, uwikłany w intrygę, która – jak mu się wydaje – rozpoczęła się od pewnego nieudanego seansu spirytystycznego. Grzeszenie myślą może mieć opłakane skutki, a wymarzone brewerie nie przynoszą spełnienia, jeno żałość. Seksualna aktywność w wielokątach, nawet wśród artystów, nie jest oznaką nowoczesności, lecz opętania. Co na to miłośnicy poliamorii z „Newsweeka”?
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.