Niemiecki dziennik: UE nie może dać rabatu w sprawie praworządności. Mimo wojny

Niemiecki dziennik: UE nie może dać rabatu w sprawie praworządności. Mimo wojny

Dodano: 
flaga UE, flaga Polski , Zdjęcie ilustracyjne
flaga UE, flaga Polski , Zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP / Jakub Kaczmarczyk
"Sueddeutsche Zeitung" ocenia, że pomoc Polski dla Ukrainy nie oznacza, że UE powinna odłożyć na bok (rzekome) łamanie praworządności przez nasz kraj.

"Od ataku Rosji na Ukrainę nikt nie spekuluje o rzekomo nieuchronnym wystąpieniu Polski z UE, polexicie, a przyjęta w środę rezolucja Parlamentu Europejskiego, wzywająca Komisję Europejską do zastosowania mechanizmu pieniądze za praworządność wydaje się nagle niczym z innej epoki" – zauważa niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung".

"Ten, kto dziś szuka ludzi, którzy wcielają w życie fundamentalne wartości europejskie, znajdzie ich w Polsce i na Węgrzech. Przyjmują oni uchodźców, okazując wielkie człowieczeństwo, w widoczny sposób wspierani przez swe rządy" – pisze autor komentarza Josef Kelnberger. Chwali polski rząd za "odważną postawę". "Idzie on na czele, gdy Europa nakłada sankcje na Putina i organizuje broń dla Ukrainy" – czytamy.

Fatalny błąd

Dalej jednak autor pyta: "Czy to, co było kiedyś, dziś się nie liczy? To byłby fatalny błąd".

"Antydemokratyczny, nieliberalny, skorumpowany system Orbana nie zniknął 24 lutego. Tak samo nie został zatrzymany atak na trójpodział władzy w Polsce, gdzie rząd chce podporządkować sądownictwo swojej woli i ignoruje europejskie orzecznictwo" – zauważa Kelnberger. I przestrzega, że jeżeli pod pretekstem wojny na Ukrainie "UE zatrzymałaby postępowania wobec obu tych krajów członkowskich, to poświęciłaby swą istotę. Wówczas mogłaby się od razu sama zlikwidować".

"Zbyt duża wyrozumiałość Niemiec"

W ocenie komentatora teraz trudniej będzie jednak UE bronić standardów praworządności: "Mści się przede wszystkim ukształtowana przez Niemcy polityka wobec Europy Wschodniej, która oznaczała zbyt dużą wyrozumiałość wobec populistów w Polsce i na Węgrzech, a jednocześnie stawiała na interesy z Putinem".

"Rządy w Warszawie i Budapeszcie wydają się oczekiwać w zamian za swoje zasługi w czasie kryzysu ukraińskiego jakiegoś rabatu w sprawie praworządności. Nie może go być. Polski rząd próbuje, przynajmniej półgębkiem, szukać z UE rozwiązań. Również tonującemu wpływowi Warszawy na Orbana można zawdzięczać to, że UE jednomyślnie mogła nałożyć dotychczas wszystkie sankcje na Putina" – podkreśla Kelnberger w "SZ".

Czytaj też:
Ziobro wzywa PE do nałożenia sankcji. "Zbrodnie trzeba zwalczać"

Źródło: Deutsche Welle / "Sueddeutsche Zeitung"
Czytaj także