Damian Cygan: Czy współpraca rosyjsko-węgierska i stosunek rządu Viktora Orbana do wojny na Ukrainie jest dla PiS problemem? Rządzący argumentują, że Niemcy też nie zrywają więzi z Putinem.
Prof. Antoni Dudek: To rzeczywiście jest problem dla PiS, ale nie tak wielki, jak się niektórym wydaje. Nie wierzę w zerwanie dotychczasowych więzi, ponieważ obie strony mają za duży interes wspólny w wojnie toczonej z Komisją Europejską czy w ogóle szerzej z UE, żeby z tego sojuszu zrezygnować.
Kiedy słucha się polityków PiS, którzy oczywiście niechętnie o tym mówią, ich przekaz sprowadza się do narracji, że w jednych sprawach się z Węgrami zgadzamy, a w innych nie. I tak samo jest z każdym innym krajem, z którym Polska jest w jakimś sojuszu, czy to w NATO, czy w Unii Europejskiej. Natomiast rzeczywiście PiS bardzo mocno zaangażował się w politykę proukraińską i siłą rzeczy antyrosyjską. Z kolei Orban dokładnie odwrotnie.
Czy stosunek do Rosji może poróżnić PiS i Fidesz na stałe?
Nie wierzę w takie rozstanie, ponieważ konflikt z Brukselą nie jest daleki od zakończenia i będzie wracał. A ten wspólny interes jest zbyt znaczący, żeby z powodu wojny na Ukrainie doszło do całkowitego zerwania więzi między PiS a Fideszem. Zwłaszcza, że po ostatnim zwycięstwie Orbana PiS go potrzebuje.
Pewnie przyjaźń węgiersko-polska nie będzie już tak eksponowana, jak to było przed 24 lutego, ale kiedy przyjdzie do posiedzenia Rady Europejskiej, ten sojusz będzie reanimowany, żeby każda ze stron dawała drugiej gwarancje weta, gdyby w drodze artykułu 7. chciano zastosować sankcje. Ta procedura jest bardzo skomplikowana, ale wystarczy, że jeden kraj zagłosuje przeciw i sankcje nie wejdą w życie. I to jest fundament sojuszu rządu PiS z rządem Orbana.
Orban po raz piąty wygrał wybory i wszystko wskazuje na to, że będzie rządził Węgrami 20 lat. Niewielu europejskich przywódców może pochwalić się takim osiągnięciem. Jaka to będzie kadencja?
Nie śledzę węgierskiej sceny politycznej, natomiast to będzie kadencja, w której dominacja Fideszu będzie równie duża, jak dotąd. Właściwie to już jest system pół-autorytarny, który albo rozwinie się w kierunku pełnego autorytaryzmu i wtedy Węgry będą musiały zostać usunięte z UE, bo nie wierzę w to, żeby Unia tolerowała w swoim gronie państwo dyktatorskie, albo zacznie się kruszyć.
Chcę przy tym uświadomić wszystkich, że porównywanie tego z Polską jest bez sensu, dlatego że Fidesz po raz kolejny wywalczył większość konstytucyjną, której PiS nigdy nie miał, ledwie ma zwykłą większość. Te wszystkie analogie, że polska pod rządami PiS pójdzie drogą węgierską są w tym sensie nieuprawnione, że po pierwsze, układ w parlamencie jest kompletnie inny. Po drugie, w Polsce nie ma całego wianuszka oligarchów, którzy biegliby za prezesem Kaczyńskim, jak za panią matką, natomiast na Węgrzech tak dokładnie jest. Tamten system nie jest już tylko systemem dominacji politycznej, ale również polityczno-gospodarczej.
Orban zbudował rzeczywiście patologiczny układ klientelistyczny, w którego centrum jest on sam, ale ten układ nie obejmuje tylko świata polityki, ale również pokaźną część świata gospodarki. W Polsce jest kompletnie inaczej. Oczywiście możemy mówić, że Daniel Obajtek jest krezusem, ale będzie nim dopóki nie odwoła go właściwy minister, a więc jego pozycja nie wynika tylko z tego, że ma ogromny majątek i wspiera PiS. Dlatego przenoszenie schematu węgierskiego do Polski nie ma sensu.
Czytaj też:
Zełenski: Zadzwoniłem do Orbana. Bał sięCzytaj też:
Tusk: Dosyć sojuszu z politykiem, który buduje piątą kolumnę Putina w EuropieCzytaj też:
Orban nazwał Zełenskiego przeciwnikiem. MSZ Ukrainy odpowiada
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.