Michalkiewicz. W imię zasad
  • Grzegorz GrzymowiczAutor:Grzegorz Grzymowicz

Michalkiewicz. W imię zasad

Dodano: 
Książka Tomasza Cukiernika "Michalkiewicz – biografia"
Książka Tomasza Cukiernika "Michalkiewicz – biografia" Źródło: DoRzeczy.pl
Stanisław Michalkiewicz to prawdziwy bat na paranoję poprawności politycznej i obrońca zdrowego rozsądku. Jest przez wielu wyjątkowo szanowany za uczciwość, prawdomówność, odwagę oraz konsekwencję w bezczeszczeniu zdobyczy socjalizmu.

W ubiegłym roku ukazała się jego biografia, autorstwa Tomasza Cukiernika. Lektura przypadnie do gustu ludziom prawicy, ale najbardziej chciałoby się ją polecić socjalistom wszystkich nurtów.

Dobry "zły" Michalkiewicz

Pierwszy raz usłyszałem o Stanisławie Michalkiewiczu w 2003 roku od gimnazjalnego kolegi. Nazywał się Michał Bocian, a my mówiliśmy na niego Michał Korwin-Boccian. Czytał wydawaną przez Janusza Korwina-Mikke gazetę, którą prenumerowali jego starsi bracia i ciągle powtarzał, że oczekiwane odsunięcie SLD od władzy, w zasadzie niewiele zmieni, i żebym poczytał Michalkiewicza. Ja tymczasem "wiedzę" o polityce czerpałem z telewizora. Żadnego Michalkiewicza tam nie pokazywali. – Jakże zatem człowiek ten miałby dysponować pożytecznymi dla Polski koncepcjami, skoro nie jest nawet zapraszany do debaty z poważnymi politykami? – pytałem.

Od tamtej pory postsolidarnościowe rządy, które nastały po czerwonej hołocie, nie tylko przeprowadziły socjalizm przez wszystkie naturalne bariery, jakie stanęły mu na drodze, ale pozyskały dla niego wielu nowych zwolenników. Przejawiły w tym gorliwość, jaką nie wykazał się ani Leszek Miller ani żaden z poprzednich premierów. To dzięki grupie ludzi, których pierwszorzędnym przedstawicielem jest Stanisław Michalkiewicz, politycznie i gospodarczo nie zostaliśmy jeszcze przeorani do końca. Michalkiewicz otworzył na rzeczywistość i pomógł ochronić przed socjalistycznym skretynieniem umysły rodaków z kilku pokoleń. Dla wielu, którzy nie kupili opowieści o ustanowieniu kapitalizmu po transformacji ustrojowej, stał się autorytetem i przewodnikiem po wyboistych szlakach republiki pookrągłostołowej.

Biografia Cukiernika

Dobrze się stało, że życiorys Stanisława Michalkiewicza opisał publicysta, który podobnie jak on wkłada mnóstwo serducha w zniechęcanie Polaków do wiary w socjalistyczne utopie. W tym kontekście szczególnym atutem autora jest głębokie zrozumienie liberalnej myśli ekonomicznej. Dowodzą tego m.in. "Socjalizm według Unii" i "Wolnorynkowa koncepcja państwa" jego autorstwa. To, w połączeniu ze znajomością historii polskiego nurtu konserwatywno-wolnościowego, dawało gwarancję, że przygotuje wyśmienitą książkę, ale warto dodatkowo docenić, jak kompleksowo ogarnął temat na zaledwie 450 stronach. Dlatego mam nadzieję, że pokusi się o napisanie biografii kolejnych postaci prawicy.

Pozycja jest doskonale uporządkowana. Autor w bardzo interesujący sposób prowadzi czytelnika przez wszystkie okresy życia tego wybitnego publicysty, ale jednocześnie wyjątkowego, szlachetnego, bardzo pozytywnego i radosnego człowieka. Z tego punktu widzenia, nawet ktoś znakomicie obeznany z działalnością Michalkiewicza, dowie się wielu nowych rzeczy, dotyczących zarówno sfery zawodowej, jak i prywatnej. Sporo o jego osobowości. Mnóstwo ciekawostek, zabawnych i poważnych anegdot ubarwia narrację. Są przygody z esbekami, Żydzi, Wietnamczycy, niezawisłe sądy, Korwin-Mikke, ojciec Rydzyk, podróże, skutery, wino i śpiew. Tomasz Cukiernik oddaje głos postaciom, które znają Michalkiewicza. Bez ukrywania niewygodnych faktów i opinii nieprzychylnych, ponieważ Michalkiewicz i Cukiernik traktują wolność słowa na serio.

Nie typ narzekacza

Idąc w zgodzie w własnym sumieniem pod prąd socjaldemokratycznego bezładu, pan Stanisław kopie się z koniem. Mimo to, w ciągu swojej kilkudziesięcioletniej wędrówki po siermiężnej PRL i naznaczonej niebywałym chaosem III RP wykonał tytaniczną pracę uświadamiania Polaków. W nierównej walce z oficjalnie obowiązującymi, często fałszywymi wersjami wydarzeń, musiał wykazać się wyjątkową wytrwałością i charakternością. Dzisiejsze sielankowe "Cykiele" pytań i odpowiedzi, a także regularne wizyty w prawicowych mediach, to wisienka na torcie na tej długiej, ciężkiej, pełnej niebezpieczeństw drodze.

To jeden z tych, którzy nieustannie starali się zaburzyć w miarę poukładane narracje podsuwane Polakom do wierzenia przez medialny matrix. Nieskrywana awersja do prądów nazywanych postępowymi, a z drugiej strony szacunek do Kościoła katolickiego, uczyniły z niego wroga neomarksistów. Publicysta był i wciąż jest ceniony przez wielu wyborców obecnego obozu rządzącego. Inna część wspomnianego elektoratu szczerze go nienawidzi, jak każdego, kto w jakiejkolwiek sprawie śmie nie zgadzać się z linią partii. Michalkiewicz posunął się nawet do stwierdzenia, że nie każdy Polak musi się poświęcać dla Jarosława Kaczyńskiego, a interes PiS-u i interes Polski stanowią dwie odrębne kategorie.

Ze względu na konsekwentnie głoszony konserwatywny i antysocjalistyczny światopogląd, Michalkiewicza spotkało wiele rozmaitych nieprzyjemności, niesprawiedliwych oskarżeń i ataków, nie tylko ze strony nadreprezentowanych w mediach dziedziców myśli Marksa i Lenina. On jednak nigdy nie odgrywał roli ofiary, nie użalał się nad sobą, nie koncentrował się na narzekaniu czy wymówkach. Za każdym razem okazał się też większy niż problemy, których mu przez te wszystkie lata przysporzono, i których ryzyka nie unikał.

Michalkiewicz polityk

O Stanisławie Michalkiewiczu myślimy przede wszystkim jako o publicyście. I patrząc szczególnie z perspektywy młodego człowieka, ten etap jego działalności znamy lepiej. Z kart biografii dowiadujemy się więcej o Michalkiewiczu – polityku działającym w latach 90 i początku XXI wieku.

Wspomnijmy tylko, że w 1987 roku wraz z m.in. Januszem Korwinem-Mikke i Stefanem Kisielewskim założył Ruch Polityki Realnej. Od 1989 roku panowie wystartowali z pismem "Najwyższy Czas", w którym Michalkiewicz pisze do dziś. W tym samym roku utworzyli liberalną ekonomiczne i konserwatywną światopoglądowo partię – Unię Polityki Realnej.

Wszystkie te przedsięwzięcia miały na celu przywrócenie podstawowych wartości: wolność, własność, sprawiedliwość. Michalkiewicz jako człowiek bystry i jednocześnie uczciwy nigdy nie ukrywał przed wyborcami, czytelnikami, adwersarzami czy wszelkimi rozmówcami, że państwo socjalne nie może zadziałać. Bez względu na to, jak bardzo twierdzenia te były niepopularne i jak wysoce obniżały jego szanse na dostanie się do parlamentu. On nie tylko ostrzegał przed kolejną mutacją socjalizmu, ale nie miał też złudzeń co do tzw. trzeciej drogi. Zupełnie odwrotnie niż inny liberał lat 90 – Donald Tusk, który wprawdzie jako początkujący poseł KLD przynajmniej w retoryce nie od razu porzucił idee, w które wierzył, ale gdy nadszedł odpowiedni politycznie etap, zrobił to bez mrugnięcia okiem i do dziś twierdzi, że państwo może skutecznie opiekować się obywatelami, przy czym powodzenie socjalne obywateli zależy od personaliów rządzących.

Liberalizm ekonomiczny i naród

UPR nie odniosła wielkich sukcesów politycznych. Stała się jednak ośrodkiem promocji idei wolnorynkowej. Założyciele, wydaje się słusznie twierdzą, że UPR odegrała rolę przede wszystkim wychowawczą wobec społeczeństwa bałamuconego przez lata marksizmem-leninizmem. UPRowcy nie byli jedyną grupą propagującą wówczas hasła liberalizmu, bo te miały podatny grunt w społeczeństwie jako przeciwieństwo niewydolnej gospodarki centralnie planowanej, natomiast jako jedyni naprawdę chcieli ten liberalizm wprowadzić. Pokazały to dalsze dzieje III RP. Tam gdzie udało im się docierać krzewili idee liberalizmu, przedstawiali podstawy ekonomii wolnorynkowej, rozprowadzali literaturę, wyjaśniali czym naprawdę jest kapitalizm. Tłumaczyli np., że pracodawca tylko odprowadza do urzędu składki, ale płaci pracownik, że podatki są przerzucalne, że rząd nie ma własnych pieniędzy, a jedynie prowadzi redystrybucję środków odebranych podatnikom. Dla wielu były to informacje szokujące, niewyobrażalne. Utorowanie drogi, którą niechciane poglądy wolnorynkowe wtargnęły do obiegu III RP to olbrzymia zasługa m.in. Michalkiewicza.

Warto odnotować, że Michalkiewicz od początku demokracji partyjnej zachęcał swoich kompanów, by próbować przyciągać młodych narodowców w stronę wolnościową. Również w tym kontekście źle się stało, że zjednoczenie polskiej prawicy liberalnej z narodową pod wspólnym szyldem nastąpiło dopiero w 2019 roku, 14 lat po tym, jak Michalkiewicz ostatecznie zdecydował, że nie będzie już kandydował w żadnych wyborach i zajmie się wyłącznie pisaniem. Wyjaśniając, że nie da się połączyć pracy publicysty i parlamentarzysty, nie skorzystał z propozycji Konfederacji.

Mistrz pióra

Michalkiewicz nigdy nie został dopuszczony do głównego nurtu, m.in. dlatego, że administratorzy folwarcznych porządków medialnych doskonale zdawali sobie sprawę z tego, jak ogromna byłaby siła oddziaływania jego myśli na masy, i jak groteskowe próby siłowania się z nim na argumenty ulubionych gości stale zapraszanych i z najwyższym trudem kreowanych przez funkcjonariuszy medialnych na ludzi rozsądnych. Zresztą, zwykle miało miejsce, kiedy czasem gdzieś go zaproszono. Pamiętam dyskusję na temat cenzury w kontekście Marszu Niepodległości w programie z udziałem publiczności prowadzonym przez Magdalenę Ogórek i Jacka Łęskiego w TVP. Na domiar złego był tam jeszcze m.in. Krzysztof Bosak. Przedstawiciele lewicy usiłowali uzasadnić tezę, że środowiska narodowe są "faszyzujące", ale otrzymawszy merytoryczną odpowiedź, szybko stracili wigor i nerwy. Rozsierdził ich m.in. ten tak charakterystyczny dla Michalkiewicza brak kompleksów. Zero respektu dla całego wysiłku włożonego przez lewicę w przekonywanie Polaków, że nie wstydząc się swojej historii i narodowości, zachowują się niestosownie.

Stanisław Michalkiewicz w sposób przystępny tłumaczy rzeczy niełatwe do uchwycenia. Nie jest tajemnicą, że oprócz ogromnej wiedzy oraz umiejętności kojarzenia i łączenia faktów, a także rozumienia procesów politycznych w stopniu zupełnie wyjątkowym, Michalkiewicz dysponuje nieludzką pamięcią. Warto jednak w tym kontekście wspomnieć, że książka "Michalkiewicz – biografia" niesie również bardzo praktyczne wskazówki dla wszystkich, którzy nie są w stanie spamiętać tyle co on, ale próbują gdzieś pisywać czy prowadzą bloga. Z lektury możemy wyciągnąć zestaw bardzo cennych, praktycznych porad, wypowiedzianych przede wszystkim przez innych mistrzów operowania słowem, którzy zabierają głos w książce. Rafał Ziemkiewicz, Grzegorz Braun, Józef Białek, Tomasz Sommer, Witold Gadowski, Marian Miszalski, Zbigniew Jarząbek, Robert Gwiazdowski, Jan Fijor, Adam Wielomski to niektórzy z nich.

Uświadamianie ludzi

Jak wiadomo, pan Stanisław dopracował do perfekcji także wystąpienia publiczne. Wielokrotnie powtarza te same prelekcje, bo celem jest edukowanie i uświadamianie ludzi. Jego pamięć i wiedzę widać natomiast zawsze w pytaniach od publiczności po wygłoszeniu wykładu oraz w sesjach Q&A na YouTube, podczas których na pytania odpowiada z tzw. bomby, czyli nie czyta ich wcześniej. Iluż to jest jutuberów celebrytów, którzy nie są w stanie powiedzieć dwóch, trzech zdań bez cięcia. Montaż ciągnie się w nieskończoność. Nie krytykuję i nie uważam tego za coś złego. Zwracam tylko uwagę na pewien kontrast i pozory. Tymczasem np. w ramach programu "10 najważniejszych" na wSensie.tv, pan Stanisław przychodził, siadał na żółty fotel i mówił przez 15-20 minut bez zająknięć, dając montażystom niemal gotowy materiał.

Zdumienie budzi nie tylko trafność, ale i jasność jego analiz politycznych. Po jednym z telewizyjnych programów redaktor Marek Maldis powiedział Michalkiewiczowi, że wszystko, co mówi, jest tak proste i logiczne, że nawet on to rozumie, ale to nie może być prawda. – Panie redaktorze, więcej zaufania do własnego umysłu – odpowiedział mu Michalkiewicz.

Twórca powiedzonek

Publicysta ten wprowadził do obiegu pokaźny zestaw powiedzonek i frazeologizmów, których używa codziennie wielu Polaków, nierzadko nie wiedząc, skąd pochodzą. Jeden z rozdziałów biografii nosi zatem tytuł "Michalkiewizmy". Rozbawił mnie tym bardziej, że spisałem sobie kiedyś listę cytatów i zabawnych zwrotów usłyszanych bądź przeczytanych w jego tekstach. Tomasz Cukiernik sporządził oczywiście katalog lepszy i pełniejszy. Zebrał dla czytelnika aż 198 michalkiewizmów. Zauważyłem jednak, że na mojej liście znajduje się kilka sformułowań, które nie pojawiły się w książce. Oto część z nich:

·Premierzyca Kopacz

·Marszalica sejmowa Kidawa Błońska (posągowa)

·Nadęty mandaryn Timmermans

·Kijowski – Bolek naszych czasów

·Kijowski Europejczyk? Bardziej Bangladesz

·Wyższa szkoła gotowania na gazie

·Nasza niezwyciężona armia

·Stefan Niesiołowski – człowiek o zszarganych nerwach

·Osoba legitymująca się dokumentami wystawionymi na nazwisko Anna Grodzka

·Wiele osób nie wierzy w to, co widzi, tylko w to, co zobaczy w telewizji

·Niezawisły sąd powinność swej służby zrozumiał

·Wszystko zakończy się wesołym oberkiem

·Generał Milewski w UB był chyba od urodzenia

·Partia sodomitów i gomorytek

·Gersdorfiny (nowe hormony, które buzują we łbach tak mocno, że obrońcy "demokracji" niebawem założą już nie tylko koszulki, ale i gacie z napisem "konstytucja").

Antysocjalista

Można się z Michalkiewiczem zgadzać albo nie, ale nie sposób odmówić mu posiadania twardego kręgosłupa moralnego i ideowego. Całe życie walczy o wolność słowa i brak cenzury, a swoje poglądy głosi uczciwie. W tematyce, w ramach której wolno przedstawiać tylko zatwierdzone punkty widzenia, on bez skrępowania wyraża opinie sprzeczne z "mądrością etapu" i partyjnymi liniami. Podejmuje sprawy, które uważa za istotne i zawsze daje gwarancję, że przekaże to, co naprawdę myśli. Jest to niezwykle rzadkie we współczesnej publicystyce. W tym aspekcie, osobę i działalność Stanisława Michalkiewicza świetnie podsumowuje fragment tytułu jednej z jego książek – slalom między volkslistami.

To antykomunista, antysocjalista realny, nie zadeklarowany. Przykładowo, głosi potrzebę redukcji sektora publicznego, m.in. poprzez prywatyzację ubezpieczeń społecznych czy edukacji. Wskazuje na korzyści płynące z obniżenia podatków, w tym likwidacji jednego z najbardziej absurdalnych socjalistycznych wynalazków, czyli podatku dochodowego. To samo dotyczy m.in. podatków od spadku, darowizny, kupna i sprzedaży. Tłumaczy, że gospodarka rozwija się nie dzięki, tylko pomimo wysiłków polityków, którzy jedynie za pomocą zorganizowanej tresury są w stanie przekonać część społeczeństwa o dobroczynnej roli rządu i biurokracji w ich życiu. Powtarza, że administracja powinna być ograniczona do minimum, a im mniejszy sektor publiczny, tym większy prywatny. Że najlepszym sposobem wydawania pieniędzy jest wydawanie własnych pieniędzy na własne potrzeby, a najgorszym wydawanie cudzych na kogoś innego albo siebie – jak czyni to rząd. Alarmuje też, że nie wolno psychicznie uzależniać ludzi od socjalu, a faktów ustalać przez głosowanie. Przypomina, że prawda leży tam gdzie leży, a nie tam gdzie sądzi większość i, że nie sposób jednocześnie głosić równości i wolności.

Wolny człowiek

Warto zwrócić jeszcze uwagę na to, że Michalkiewicz jest osobą konsekwentną w sprawach wiary, ponieważ na serio traktuje Dekalog. Otóż wielu ludzi nie widzi sprzeczności w deklarowaniu się jako wierzący katolicy i jednoczesnej aprobacie dla przymusowej, państwowej redystrybucji dochodów narodowych i rozbudowanych programów socjalnych, pod warunkiem, że przeprowadza je popierana przez nich formacja polityczna. Zupełnie tak, jak gdyby przykazania Boże, by nie kraść, a nawet nie pożądać żadnej rzeczy, która należy do bliźniego, dotyczyły wyłącznie sfery prywatnej, a publicznej już nie.

Stanisław Michalkiewicz całym swoim życiem pokazał też, jak być całkowitym przeciwieństwem człowieków sowieckich, o których często wspomina w swoich teksach i wystąpieniach. Jest to wciąż wykonalne, choć wobec zmasowanej ofensywy największych korporacji i organizacji międzynarodowych przeciwko wolności, coraz trudniejsze.

Dlatego dziś, kiedy mimo starań sił kontrrewolucyjnych dużo potężniejszych niż Stanisław Michalkiewicz czy ktokolwiek inny w Polsce, nowoczesny komunizm jest w cywilizowanym świecie instalowany przy uciesze tłumów, warto czerpać z myśli ludzi, którzy nie ulegli i odważyli się napiętnować czerwoną utopię w każdej jej mutacji. Mamy w tym zakresie kolejną perełkę w postaci książki "Michalkiewicz – biografia".

Czytaj też:
Pan Michalkiewicz

Czytaj także