Książka pod prostym tytułem „Michalkiewicz – biografia” Tomasza Cukiernika to jeden z najlepszych prezentów, jaki człowiek ciekawy świata może sobie zrobić pod choinkę, i jeden z najlepszych sposobów na pożyteczne spędzenie wolnego, świątecznego czasu.
Gdyby Stanisława Michalkiewicza nie było, warto by go było wymyślić – przede wszystkim po to, by przywrócić sens złachanym przez media słowom, takim jak „intelektualista” i „autorytet”. Jest żywym dowodem, że można zmieniać świat piórem. Nie pełniąc żadnych publicznych funkcji, nie rozkazując żadnym potężnym siłom i nie mając wpływu na działanie żadnych instytucji. Wyłącznie poprzez głoszenie swych poglądów i argumentowanie, pisanie i publiczne zabieranie głosu w obronie wyznawanych wartości, bez oglądania się, czy akurat przynosi to poklask, czy wzbudza sprzeciwy.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.