"Technicznie i technologicznie to możliwe". Ekspert o derusyfikacji surowców

"Technicznie i technologicznie to możliwe". Ekspert o derusyfikacji surowców

Dodano: 
Gazociąg, zdjęcie ilustracyjne
Gazociąg, zdjęcie ilustracyjneŹródło:PAP / Tytus Żmijewski
Pytanie, ile będziemy w stanie za derusyfikację zapłacić – podkreślał redaktor portalu "Energetyka24" Jakub Wiech.

W Poranku rozgłośni katolickich Siódma9 redaktor mówił o możliwości derusyfikacji surowców energetycznych pochodzących ze wschodniego kierunku. – Niektóre kraje europejskie nie chcą sprowadzić tego na swoje gospodarki. Część woli też pozostać dobrymi klientami rosyjskich spółek, bo czerpie z tego profity, w postaci cen widniejących na kontraktach energetycznych– tłumaczył Jakub Wiech.

Wiech: Derusyfikacja jest możliwa

Ekspert zaznaczył jednak, że "derusyfikacja jest możliwa". – Widzimy już kręcenie nosem niektórych państw w związku z negocjowanym obecnie embargiem na rosyjską ropę. Jest to coś, co byłoby potężnym narzędziem wpływu i odpowiedzi na rosyjską agresję. Jest to coś, czego Rosja bardzo się boi. Jest to również coś, co zabolałoby europejskich kierowców – ocenił ekspert.

Dziennikarz zwrócił uwagę, że Polska jest przygotowana "na ograniczenia, a nawet zakończenie importu surowców z Rosji". – Już teraz obowiązuje embargo na węgiel, wstrzymane są dostawy gazu do Polski. To są dwa surowce, które do nas nie docierają. Pozostaje ropa, którą również minimalizujemy jeżeli chodzi o przerób w naszych rafineriach – przekazał ekspert.

Wiech poinformował, że magazyny ropy są zapełnione w 84 proc. – Mamy działający gazoport, który jest rozbudowywany. Trwają prace nad gazociągiem Baltic Pipie i mamy interkonektory. Jeśli chodzi o ropę to budujemy naftoport – wymieniał. Ekspert ocenił pozycję Polski jako "względnie dobrą" w stosunku do innych państw Europy. – Widzieliśmy potrzebę dywersyfikacji i podejmowaliśmy działania w tym kierunku – zaznaczył Jakub Wiech.

Kryzys energetyczny

Zdaniem redaktora "jesteśmy świadkami największego kryzysu energetycznego od 1973 roku", który nie będzie krótkotrwały. – Nawet, gdyby dziś doszło do unormowania stosunków z Rosją to i tak reperkusje obecnych zawirowań rozciągnęłyby się na kilkanaście tygodni. Dysproporcja podażowo-popytowa, która trwa na rynku, będzie rzutować na nasze portfele. Musimy uzbroić się w cierpliwość na kilka, kilkanaście miesięcy – zaznaczył Wiech.

Czytaj też:
Polska – między gazem z Rosji a gazem z Niemiec
Czytaj też:
Rosyjska zemsta. Gazprom ogranicza dostawy do Niemiec

Źródło: Siódma9
Czytaj także