Francja: Antyestablishment w natarciu
  • Ryszard CzarneckiAutor:Ryszard Czarnecki

Francja: Antyestablishment w natarciu

Dodano: 
Prezydent Francji  Emmanuel Macron
Prezydent Francji Emmanuel Macron Źródło:PAP/EPA / LUDOVIC MARIN / POOL
Kilkadziesiąt dni temu Emmanuel Macron wyraźnie - choć na pewno nie przez nokaut – wygrał wybory prezydenckie. Teraz poniósł dotkliwą porażkę w wyborach parlamentarnych.

Jego formacja wygrała je matematycznie, ale nie politycznie. Straciła nie tylko olbrzymią liczbę mandatów, ale przede wszystkim większość w parlamencie. To nie tylko osłabia urzędującą Głowę Państwa wewnątrz kraju, ale też na arenie międzynarodowej. Trudniej mu będzie obecnie zbawiać Europę i pouczać inne kraje, które idą własną drogą, ale nie dość się ona podoba lokatorowi Pałacu Elizejskiego.

Zwycięzcą tych wyborów została francuska prawica – czytamy na polskich portalach jako żywo odległych od prawicy. To prawda – ale częściowa. Fantastyczny rezultat ugrupowania Marine Le Pen- uzyskało ono 11.razy więcej (sic !) mandatów niż cztery lata temu – poszedł w parze ze świetnym rezultatem lewicowej koalicji, której przywódcą był mój kolega z Parlamentu Europejskiego, radykalny socjalista Jean-Luc Melenchon – otrzymała ona co trzeci głos w tych wyborach. Oczywiście można szukać dziury w całym i wskazywać, że wiktoria Madame Le Pen jest relatywna, bo w wyborach prezydenckich miała ona drugi wynik, a teraz jej partia jest „dopiero” trzecia, albo że 11 razy większa liczba foteli we francuskim odpowiedniku Sejmu RP wynika także z tego, że poprzednio twarda prawica miała posłów, co kot napłakał – 8 (teraz 89).

Z kolei Melenchon liczył na wygraną i tekę premiera, a jednak przegrał z „Ensemble!” Macrona o ok.6 punktów procentowych. Nie zmienia to w jednak w niczym faktu, że to „prawicowi populiści” i „lewicowi populiści” – jak określa ich mainstream we Francji, ale też w Europie mogą dziś nad Sekwaną otwierać szampana (oczywiście francuskiego), a Macron będzie zapewne błagał o koalicję rządową śmiertelnych wrogów jeszcze z poprzednich wyborów prezydenckich i parlamentarnych, czyli sieroty po de Gaulle'u – Republikanów. Zapewne z dobrym skutkiem, bo we Francji nie ma raczej tradycji rządów mniejszościowych, tak jak w Niemczech, a inaczej niż np. w Skandynawii i Polsce.

Czytaj też:
"Robimy to tylko z powodu wojny". Chwila szczerości Macrona w sprawie Ukrainy

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także