Prof. Chwedoruk: Zanosi się na tsunami. Jesień może zdecydować o wyborach

Prof. Chwedoruk: Zanosi się na tsunami. Jesień może zdecydować o wyborach

Dodano: 
prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego
prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego Źródło:PAP / Marcin Obara
W interesie PiS jest obecność na listach wyborczych popularnego w elektoracie prawicowym Zbigniewa Ziobry, ale obecność w gronie takim, które nie pozwoli mieć mu w nowym Sejmie nieformalnego klubu parlamentarnego - mówi politolog, prof. UW Rafał Chwedoruk w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Radio Zet donosi, że prezes PiS Jarosław Kaczyński ma „knuć” z Pawłem Kukizem, a celem jest rozbicie Solidarnej Polski. Czy w pana ocenie taki konflikt byłby komukolwiek na rękę w koalicji rządzącej?

Prof. UW Rafał Chwedoruk: Konflikty nie są potrzebne żadnej koalicji. Pamiętajmy, że żyjemy w cieniu wyborów, nawet jeśli one odbędą się dopiero jesienią przyszłego roku. Jednak jesień tego roku być może zadecyduje o ich wyniku.

Dlaczego jesień?

Ponieważ wówczas nastąpi erupcja zjawisk kryzysowych, połączona z wieloma zmianami na świecie. Do tego momentu każda partia – zwłaszcza te główne podmiotowe w polskiej polityce – chce być przygotowana. PiS musi być partią sterowną, jeśli ma wytrzymać tsunami, na które się zanosi. Mowa tu o sterowności również klubu parlamentarnego. Jednocześnie to będzie czas faktycznego negocjowania proporcji miejsc na listach wyborach. To, co obserwujemy w wykonaniu polityków PiS, co w istocie widać od kilkunastu dni, jest swoistą próbą urealnienia sojuszu z Solidarną Polską.

W jakim sensie urealnienie?

Mam na myśli sytuację, w której na barkach dużej partii, co u nas jest standardem, wchodzi do Sejmu mniejsze ugrupowanie, którego posłowie czują się w efekcie upodmiotowieni. Następnie to mniejsze ugrupowanie nie poczuwa się do poważniejszych zobowiązań wobec podmiotu, z którego list startowało. Solidarna Polska, podobnie jak ugrupowanie Jarosława Gowina, co pokazują wszystkie sondaże, otrzymała ilość mandatów nieadekwatną do ogólnokrajowej popularności tej formacji.

W interesie PiS jest obecność na listach wyborczych zwłaszcza popularnego w elektoracie prawicowym Zbigniewa Ziobry, ale obecność w gronie takim, które nie pozwoli mieć temu politykowi w nowym Sejmie zasadzie nieformalnego klubu parlamentarnego. A to znaczy, że w momencie negocjacji, które będą miały miejsce w trudnym dla PiS-u momencie, Solidarna Polska musi zostać osłabiona. W tym wypadku Paweł Kukiz może być nie tylko świadkiem historii, ale też pewnym instrumentem oddziaływania poprzez sugestie kierowane do opinii publicznej, że sojusznikiem nr. 2 dla PiS-u przestanie być Zbigniew Ziobro, a zacznie być Paweł Kukiz.

Do tej pory uważało się, że to Paweł Kukiz jest mało stabilnym sojusznikiem, a tu może okazać się, że jest inaczej. Zwłaszcza, że mówiło się, że wejście do rządu Agnieszki Ścigaj, Zbigniewa Hoffmanna i Włodzimierza Tomaszewskiego odbierane było jako osłabienie wpływów Kukiza.

Ostatnie miesiące, czy dni trwania Sejmu, są zazwyczaj czasem politycznych wędrowników, którzy odpadli z dużych klubów, lub wywodzą się z mniejszej formacji i wiedzą, że za chwilę mogą wypaść z polityki. To jest ostatni moment, w którym mają jakąś polityczną wartość, a ich głos na forum Sejmu coś jeszcze znaczy. Wspomniani wyżej politycy, wywodzący się Kukiza, dla formacji rządzącej są wygodnym punktem odniesienia. Można wewnątrz klubu, całej formacji, pokazywać krnąbrnym posłom i działaczom, że „są chętni na wasze miejsca”.

Na szczęście PiS-u, przy wszystkim problemach, które przed tą partią stoją, a których rozwiązania nie widać, nie ma żadnej zwartej alternatywy na prawicy względem PiS-u. Frondujący politycy nie mają dokąd pójść. Nawet Konfederacja, która mogłaby być jakimś punktem zaczepienia, przy obecnym poziomie sondażowym, nie jest już miejscem atrakcyjnym, w sensie gwarancji zdobycia mandatów. Dlatego w mojej ocenie, wszystko, co dziś obserwujemy, to klasyczne manewry w obrębie Sejmu i na nic wielkiego się nie zanosi. Dodatkowo zauważmy, że skoro opozycja w dogodnych dla siebie momentach, nie zdołała przeforsować konstruktywnego wotum nieufności dla ministra Ziobry, to przy tych zmianach, które zaszły w polityce międzynarodowej już w Sejmie takiej przestrzeni nie ma. Zresztą jest tak krótko do wyborów, że nie miałoby to większego sensu.

Czytaj też:
Zmiany w strukturze PiS. Powołano "opiekunów województw"
Czytaj też:
Sterczewski prowadził rower po alkoholu. Poseł zabrał głos

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także