Marszałkowski o gazowym planie UE: Polska może na tym skorzystać

Marszałkowski o gazowym planie UE: Polska może na tym skorzystać

Dodano: 
Magazyn gazu ziemnego, zdjęcie ilustracyjne
Magazyn gazu ziemnego, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Darek Delmanowicz
Zapisy o redukcji zużycia gazu w UE nie dotyczą takich państw jak Polska, ale mogą przynieść nam korzyści w postaci spadku cen – mówi DoRzeczy.pl Mariusz Marszałkowski, ekspert ds. energetyki z Biznes Alert.

Damian Cygan: Ministrowie energii krajów UE osiągnęli porozumienie ws. oszczędzania gazu. Czy ono jest korzystne dla Polski?

Mariusz Marszałkowski: W zasadzie to porozumienie jest dla naszego kraju neutralne, ponieważ założenia dotyczące redukcji zużycia gazu nie mają dotyczyć takich państw jak Polska, które przygotowały się do kryzysu gazowego już wcześniej.

Polska od lat buduje zdolności dywersyfikacji dostaw gazu poprzez projekty infrastrukturalne, takie jak gazoport w Świnoujściu, gazociąg Baltic Pipe czy rozbudowa połączeń międzysystemowych z naszymi sąsiadami. Do tego mamy zawarte długoterminowe kontrakty na dostawy gazu, co w przypadku państw Europy Zachodniej nie było popularnym działaniem.

Unijne ustalenia o dobrowolnej redukcji gazu o 15 proc. mogą być w pewnym sensie korzystne dla Polski, dlatego że zmniejszony popyt na gaz wśród klientów europejskich może wypłynąć pozytywnie na ceny gazu notowane na giełdach. Bo jeśli zapotrzebowanie na gaz będzie mniejsze, to on powinien być tańszy, przynajmniej do momentu, w którym nie dojdzie do całkowitego zatrzymania dostaw z Rosji.

Podsumowując, zapisy dotyczące oszczędzania gazu nie są dla Polski negatywne, a w perspektywie europejskiego rynku gazu mogą nawet okazać się pozytywne ze względu na zmniejszenie cen tego surowca.

Od kilku tygodni wszyscy skupiają się na Nord Stream 1, bo Rosja sukcesywnie przykręca kurek Niemcom, którym grozi teraz kryzys. A czy Ukraina ma gaz, żeby wytrzymać zimę?

Ukraina ma jedne z największych magazynów gazu w Europie i na świecie o pojemności ponad 32 mld m3. One są zlokalizowane głównie na zachodzie kraju i póki co nie zostały w żaden sposób dotknięte przez działania zbrojne. W tym momencie te magazyny są wypełnione w około 40 proc., to jest około 12 mld m3 gazu.

Ukraina w dużym stopniu polega na gazie z własnych źródeł. Zanim doszło do rosyjskiej inwazji około 15-16 mld m3 gazu wydobywano w kraju. Przed wojną Ukraina zużywała rocznie około 24-25 mld m3 gazu. Resztę importowała z kierunku zachodniego — poprzez połączenie gazowe ze Słowacją i w mniejszym stopniu przez gazociągi na terenie Węgier i Polski. Ukraina posiada również połączenie gazowe z Rumunią, co daje jej pewne zabezpieczenie na wypadek, gdyby zużycie gazu było większe, a krajowe wydobycie spadło.

Natomiast musimy pamiętać, że dużą część gazu Ukraina zużywała na potrzeby przemysłu ciężkiego, metalurgicznego, hutniczego. Teraz to zużycie będzie radykalnie mniejsze ze względu na działania zbrojne na wschodzie kraju, gdzie zlokalizowany jest ukraiński przemysł, jak choćby zakłady Azowstal w Mariupolu czy zakłady chemiczne w Siewierodoniecku, które zostały zajęte przez Rosjan.

Podsumowując, zapasy gazu posiadane w zachodniej części Ukrainy plus własne wydobycie i możliwość sprowadzania gazu z Zachodu powinny wystarczyć Ukraińcom, żeby przetrwać sezon grzewczy.

Dlaczego w Polsce brakuje węgla, którego mamy podobno na 200 lat?

To jest slogan. Nie każde zasoby naturalne, które mamy pod ziemią, są opłacalne do wydobycia. Na głębokości około 3-4 km znajduje się gaz łupkowy, ale nawet przy obecnych cenach i ze względu na fakt, że takie inwestycje trwają latami, jego wydobycie nie bilansuje kosztów. I tak samo jest z węglem.

Owszem, geologicznie posiadamy zasoby węgla, natomiast one są wydobywane już od ponad 100 lat i te, które były tanie i łatwe do wydobycia zostały już w dużej mierze wyczerpane. A to znaczy, że koszt tego surowca dla ostatecznego klienta jest wyższy niż np. sprowadzenie takiego samego węgla z zagranicy, gdzie wydobycie odbywa się metodą odkrywkową.

Natomiast obecny kryzys węglowy w Polsce dotyczy w głównej mierze kwestii ciepłowni, które korzystają z sortymentu węgla średniego i grubego, którego wydobywamy akurat bardzo mało. Ten rodzaj węgla Polska sprowadzała dotychczas w głównej mierze z Rosji — pochodziło stamtąd około 9 z 13 mln ton rocznego zapotrzebowania. I to brak tego węgla jest dziś największym problemem i wyzwaniem, a nie wydobycie w polskich kopalniach na potrzeby energetyki.

Czytaj też:
Nasz węgiel leży w Rosji, są już na niego chętni. "Krew mnie zalewa"

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także