DoRzeczy.pl: Wylała się fala krytyki na prezydenta Andrzeja Dudy za odznaczenie Antoniego Macierewicza oraz pozostałych twórców KOR-u Orderem Orła Białego. Czy pan podziela zdanie, że byłemu szefowi MON nie należy się odznaczenie?
Marek Jakubiak: Powiem szczerze, że jest mi trochę przykro. Pyszczą ci, którzy w tamtych latach nawet nie żyli. Odwaga wtedy, została nagrodzona dziś. Niech nie odzywają się ci, którzy nie mają pojęcia o czym mówią.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy twierdzi, że został odznaczony człowiek, którego sam prezydent Duda oskarżał o stosowanie ubeckich metod, który niszczył polską armię i przyczynił się do osłabienia wojska. Pan był członkiem komisji obrony narodowej w czasie, gdy Antoni Macierewicz był ministrem. Czy można to potwierdzić?
Nie chcę być w swojej wypowiedzi agresywny wobec osób, które nie mają pojęcia o czym mówią, dlatego proszę wybaczyć, ale pominę takie komentarze. Antoni Macierewicz jest twórcą Wojsk Obrony Terytorialnej Polski. Trzeba było to zrobić wbrew totalnemu hejtowi, który się pojawił. Jednak ten order nie jest przyznany za działalność w MON, tylko za wybitne zasługi dla opozycji polskiej w czasach komunizmu. Jak ktoś nie żył w tamtych czasach, nie ma pojęcia o czym mówi, nie wie czym się wówczas ryzykowało.
Czyli mamy do czynienia z atakiem dla samego ataku, bo Antoni Macierewicz jest wygodnym obiektem?
Do Antoniego Macierewicza mam stosunek taki, jaki wyraziłem w głosowaniach nad wotum nieufności dla niego, kiedy wstrzymywałem się od głosu. Natomiast absolutnie nie upoważnia mnie do tego, żebym dziś krytykował go za działalność w okresie komunizmu. Wtedy trzeba było być odważnym. Walka wówczas z systemem to był pewnego rodzaju poziom abstrakcji, gdyż nikt nie przypuszczał, że Związek Sowiecki może się zawalić. A jednak byli ludzie, którzy się tego podjęli.
W niedzielę we Włoszech odbędą się wybory parlamentarne. Szefowa KE zapowiada, że jeśli "rzeczy pójdą w trudnym kierunku, Komisja ma odpowiednie narzędzia". Jak pan ocenia te słowa?
Powiem wprost: mamy do czynienia z głupią osobą. Nawet jeżeli takie narzędzia mają, to nie po to, żeby o tym pyszczyć. Jeśli przewodnicząca KE użyła tych słów, żeby wpłynąć na Włochów podczas głosowania, to ona ingeruje w demokrację bezpośrednią. Szczerze mówiąc uważam to za głupi ruch, bardzo głupiej osoby. Ursula von der Leyen już dwa razy oszukała rząd Mateusza Morawieckiego. Najprawdopodobniej jej dni są już policzone, gdyż mamy niebawem głosowanie nad wotum nieufności dla niej, a przypomnę, że na urząd została wybrana m.in. głosami Prawa i Sprawiedliwości.
Czytaj też:
Borrell: Putin nie blefujeCzytaj też:
Der Leyen w składzie porcelany
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.