Na niedzielę zaplanowano we Włoszech przedterminowe wybory parlamentarne. To efekt upadku koalicyjnego rządu premiera Mario Draghiego.
Według sondaży szansę na zwycięstwo i samodzielne rządy ma koalicja prawicowa. Nie wiadomo jednak, jak ułożą się inne bloki polityczne, więc trudno być pewnym wyniku. Tymczasem przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen już teraz w dość jasny sposób zapowiedziała, że jeśli zwyciężą siły "unijnosceptyczne", KE może zdecydować się na blokowanie środków dla Rzymu.
– Zobaczymy, jaki będzie wynik wyborów we Włoszech. Jeśli sprawy pójdą w trudnym kierunku, mamy narzędzia, tak jak w przypadku Węgier i Polski – powiedziała niemiecka polityk, która odwiedziła w czwartek amerykański Princeton University.
Oburzenia tymi słowami nie kryje sekretarz generalny PiS. "Pani Przewodnicząca pokazuje prawdziwie oblicze Komisji Europejskiej, gdzie według niej o wyniku wyborów we Włoszech nie mogą decydować Włosi, a unijny, niemiecki nadzorca" – napisał Krzysztof Sobolewski na Twitterze.
KE uderza w Budapeszt
Przypomnijmy, że niedawno Komisja Europejska wydała zalecenie pozbawienia Węgier części należnych środków unijnych. Chodzi o wstrzymanie 65 proc. płatności z funduszu spójności, czyli 7,5 mld euro.
Decyzja zapadła jednogłośnie. Bruksela zarzuca Viktorowi Orbanowi nieprawidłowości w dysponowaniu wspólnotowymi pieniędzmi. Niedzielna decyzja KE jest tylko rekomendacją. Ostateczne zdanie w tej sprawie ma Rada Europejska. Jeśli większość państw członkowskich zdecyduje się pozbawić Węgier części środków, będzie to bezprecedensowa w historii UE decyzja.
Czytaj też:
Kaleta: Dzisiejsza Unia jest zideologizowana, zakażona pandemią neomarksizmu