Wojna na dwa fronty?
  • Wojciech GolonkaAutor:Wojciech Golonka

Wojna na dwa fronty?

Dodano: 
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz Źródło: PAP/EPA / CLEMENS BILAN
Sugestie kanclerza Niemiec są czytelnym znakiem ostrzegawczym, że obecne, wydawałoby się stabilne, status quo może, przy niekorzystnym dla Polski rozwoju sytuacji, runąć w gruzach

Czy zdarza się, że bieg historii ulega przyspieszeniu? Wprawdzie rewolucjoniści niejednokrotnie stawiali sobie taki właśnie cel, przyspieszanie biegu historii, ale stosowanie terroru wobec mas nienadążających za postępem, oprócz bolączek związanych z depopulacją, przyspieszało co najwyżej upadek samych ideologów postępu. Niemniej wraz z wybuchem wojny rosyjsko-ukraińskiej otworzył się bez wątpienia nowy rozdział historii współczesnej, a przy dynamicznym rozwoju sytuacji trudno nie odnieść wrażenia, że chwilami bieg historii nabiera tempa. Takie przynajmniej było moje odczucie, gdy usłyszałem dosadne stanowisko kanclerza Olafa Scholza odnośnie do kwestii potencjalnych niemieckich reparacji za szkody wyrządzone Polsce podczas drugiej wojny światowej, a mianowicie jego insynuację rewizji wspólnej granicy, czyli statusu zachodnich ziem Polski.

Czym jest bowiem podobna groźba, rozumiana przez pryzmat jej realnych konsekwencji, jeśli nie perspektywą wojny na dwa fronty? Co nie znaczy oczywiście, że jest to perspektywa konieczna czy nawet prawdopodobna, ale któż właśnie, jeszcze nie tak dawno temu, po przeszło dwóch dekadach obecności Polski w Unii Europejskiej, traktowałby taki wariant za realnie dopuszczalny? A zatem, po oficjalnym „końcu historii” Fukuyamy, który rzekomo nastąpił wraz z zakończeniem zimnej wojny, jej ponowne przebudzenie daje się odczuć na wzór szarpnięć towarzyszącym w fizyce co gwałtowniejszym przyspieszeniom. Szarpnięć, których znaczenia przegapić nie wolno.

Artykuł został opublikowany w 39/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także