Gorszy Putin czy globalizm? O różnicy między polskimi i amerykańskimi konserwatystami
  • Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Gorszy Putin czy globalizm? O różnicy między polskimi i amerykańskimi konserwatystami

Dodano: 
Władimir Putin, prezydent Rosji
Władimir Putin, prezydent Rosji Źródło:PAP/EPA / YURI KOCHETKOV
Dziwnym i dość nieoczekiwanym skutkiem wojny na Ukrainie jest, być może chwilowe, być może nie, wyraźne rozejście się dróg polskich i amerykańskich konserwatystów. O ile przed 24 lutym 2022 r. różnic albo nie było widać, albo też były one znikome, teraz, mam wrażenie, pojawiła się wręcz przepaść.

Doskonale widać to obserwując kilka, najbardziej dla amerykańskiej prawicy znaczących portali, jak lifesitenews.com, remnantnewspaper.com., czy nawet compactmag.com oraz twórczość ich najważniejszych autorów i redaktorów, Johna Henry’ego Westena, Michaela Matta czy Sohraba Ahmariego. Różnicę pokazują też wystąpienia najbardziej popularnego, konserwatywnego publicysty w USA, Tuckera Carlsona, stałego komentatora FOX news, niegdyś rozmówcy prezydenta Andrzeja Dudy, którego programy przyciągają milionową widownię, czy nie mniej znanego arcybiskupa Carla Marii Vigano.

Najkrócej mówiąc amerykańscy konserwatyści i tradycjonaliści - można używać różnych określeń - patrzą na genezę, przebieg i możliwe cele wojny Rosji z Ukrainą całkiem inaczej, niż większość polskich prawicowych autorów. Nie popierają Władimira Putina i nie bronią Rosji, ale uważają, na ogół, że wojna została po pierwsze sprowokowana przez mało roztropną postawę Ameryki, po drugie zaś, że jej głównym celem nie jest obrona przed rosyjskim imperializmem, teza powszechnie przyjmowana w Polsce, ale szerzenie światowego globalizmu, ideologii genderowej i tego wszystkiego, co zostało wypichcone w Davos.

Lider światowego aborcjonizmu

W ich oczach obecny prezydent USA Joe Biden to nie przywódca wolnego świata, ale lider uniwersalnego aborcjonizmu i główny propagator tęczowej rewolucji. Jego rządy stanowią dramatyczne zagrożenie dla wolności słowa a przede wszystkim dla wolności religii. Gdyby demokraci na czele z Bidenem przeprowadzili swoje plany, czyli wprowadzili choćby do ustawodawstwa redefinicję małżeństwa, chrześcijanie (tak jak ortodoksyjni żydzi czy muzułmanie) mogliby podlegać masowym prześladowaniom. Jeśli ktoś w polskiej debacie reprezentuje stanowisko bliskie amerykańskim konserwatystom byłby to, wiem, że wielu wyda się to paradoksalne, poseł Grzegorz Braun. Przy czym o ile Braun jest co najwyżej jednym z głosów niewielkiej partii w polskim Sejmie, to jest Konfederacji, wspomniane przeze mnie środowiska w USA mają wpływ znaczący, wręcz, co się tyczy prawej strony, dominujący. To główne zaplecze Donalda Trumpa i jeśli wygra on następne wybory stanie się tak w dużej mierze dzięki mobilizacji tych głosów, które w Polsce uchodziłyby za prorosyjskie.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także