– Dokładnie obserwujemy zagrożenia ze strony Rosji. Robiliśmy to jeszcze przed agresją na Ukrainę i nie mamy obecnie żadnych sygnałów o gotowości lub przygotowaniach do tego rodzaju działań – powiedział amerykański doradca do spraw bezpieczeństwa, zapytany w rozmowie z portalem Wyborcza.pl o to, "czy Władimir Putin po ostatnich porażkach będzie chciał podpalić świat". I dodał, że wszystkie pogłoski płynące z Moskwy są przez Stany Zjednoczone traktowane "absolutnie poważnie".
"Rosja już ponosi konsekwencje"
Zdaniem Philipa Gordona, "Rosja już ponosi konsekwencje z powodu niesprowokowanej agresji na Ukrainę", głównie w postaci sankcji gospodarczych. – Uruchomiliśmy ostatnio pakiet pomocy militarnej, humanitarnej i finansowej wart 6 mld dolarów – przypomniał członek amerykańskiej administracji rządowej.
– Konsekwencją użycia taktycznej broni jądrowej może być pełne wsparcie militarne Ukrainy, sankcje finansowe, powstrzymanie rosyjskiego eksportu, w tym eksportu ropy naftowej, doprowadzenie do tego, że uzbrojenie rosyjskie będzie jeszcze mniej skuteczne – oznajmił doradca wiceprezydent USA Kamali Harris.
Prezydent Biden ostrzega
Przypomnijmy, iż amerykański prezydent Joe Biden ostrzegł w czwartek, że "ryzyko nuklearnego armagedonu jest najwyższe od czasu kryzysu kubańskiego z 1962 roku". Polityk zasugerował, że "groźba ze strony Putina jest realna, ponieważ jego wojsko jest – można powiedzieć – nieefektywne".
Wcześniej Departament Obrony USA poinformował, iż nie otrzymał "żadnych wiadomości, które wskazywałyby, że przywódca Rosji Władimir Putin zdecydował się zrealizować groźby użycia broni jądrowej w wojnie z Ukrainą". Taką informację przekazał rzecznik prasowy Pentagonu generał Patrick Ryder.
Czytaj też:
Łukaszenka reaguje na słowa Dudy o broni jądrowej w PolsceCzytaj też:
Siemoniak o wojnie: Ostrożnie bym operował kategorią, kto przegrywa, czy wygrywa