Watykan propaguje… kapłaństwo kobiet

Watykan propaguje… kapłaństwo kobiet

Dodano: 
Watykan. Zachód słońca. Zdj. ilustracyjne
Watykan. Zachód słońca. Zdj. ilustracyjne Źródło:Pixabay
PAWEŁ CHMIELEWSKI I W ramach budowy Kościoła synodalnego wiernym na całym świecie proponuje się coraz to nowe koncepcje.

Słyszeliśmy już o rozmywaniu władzy biskupów czy o błogosławieniu związków LGBT. Teraz dochodzi do tego… kapłaństwo kobiet.

Czy jest jakaś granica w reformistycznym szaleństwie, któremu oddają się watykańscy hierarchowie? Watykan nie ustaje w zaskakiwaniu wiernych na całym świecie. Tym razem na oficjalnym profilu Synodu o Synodalności postanowiono rozpropagować idee… transgenderyzmu i kapłaństwa kobiet. Pod koniec września instytucja ta opublikowała rysunki prezentujące wyniki „obrad synodalnych” z jednej z diecezji w USA. Prezentowały m.in. kobietę w ornacie i pod koloratką, obok której stała osoba o bliżej niesprecyzowanej płci w koszulce z tęczowym napisem „Pride”. Przyłączeniem się urzędów Stolicy Apostolskiej do rewolucji gender nie ma sensu się już zajmować, bo to rzecz, do której – jakkolwiek strasznie to brzmi – zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Czymś nowym jest za to promowanie kapłaństwa kobiet.

Kościół katolicki nigdy nie wyświęcał kobiet na kapłanki. Jest to praktyka poświadczona od czasów samego Pana Jezusa aż do dziś. Ma to swoje uzasadnienie zarówno w woli Zbawiciela, jak i w katolickiej antropologii opartej na Objawieniu. Sprawa ta nie była zresztą nigdy przedmiotem jakiegoś większego zainteresowania; uważano, że rzecz jest po prostu oczywista – i to bynajmniej nie z powodu jakiejś mizoginii, ale właśnie wskutek poszanowania odwiecznej Tradycji. To zaczęło się powoli zmieniać wraz z narodzinami ruchu feministycznego. Quasi-kapłańską posługę kobiet wprowadziły na fali ideału „równouprawnienia” różne Kościoły wyrastające z pnia protestantyzmu. W latach 70. żeńską ordynację wdrożyli również anglikanie, wyświęcając kobiety najpierw na „księży”, a później również na „biskupki”. Dzisiaj w świecie heretyckim jest to już norma, fetowana przez świeckie społeczeństwo jako przejaw równouprawnienia.

POCZĄTEK FERMENTU

W Kościele katolickim głosy wzywające do pójścia w tym samym kierunku zaczęły pojawiać się na większą skalę dopiero w latach 60., w związku z fermentem wywołanym przez zadekretowane na Soborze Watykańskim II „otwarcie” na dialog z kulturą świecką. Zintensyfikowały się dekadę później, by dziś rozlegać się już powszechnie w środowiskach rewolucyjnych. Nie ma dziś chyba grupy progresywnych katolików, która do tygla z napisem „zmiana” nie wrzucałaby obok postulatów zniesienia celibatu, wprowadzenia do Kościoła LGBT czy obalenia apostolskiej struktury władzy również „kapłaństwa kobiet” (lub w nowej wersji: „kapłaństwa dla każdego”).

Artykuł został opublikowany w 44/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także