Ciekawe wieści w sprawach międzynarodowych. Dotyczą one kwestii, o której pisaliśmy parę miesięcy temu, ujawniając, że mimo polskich nacisków nasi amerykańscy bracia nie chcą nam sprzedawać broni tak szybko, jak byśmy chcieli. Otóż po podpisaniu umów z Koreańczykami aluzja została odebrana właściwie, gdyż Amerykanie doskonale rozumieją język wolnej konkurencji. I nastąpiło gwałtowne ocieplenie.
Niektórzy zadają pytanie, czy trzecią elektrownię atomową w Polsce zbudują Francuzi. Odpowiadamy: mogliby, ale nie jest to jeszcze przesądzone. Na pytanie, co o tym zdecyduje, wiewiórki odpowiadają: „Polityka transakcyjna”. Tak się bowiem składa, że na razie Francuzi nie za bardzo pomagają. Ani Warszawie, ani Kijowowi. „No tak – odpowiada inna wiewiórka – ale jeśli nie zbudują, to zamiast nie pomagać, będą po prostu szkodzić”.
Tymczasem w Polsce objawił się atomowy geniusz Adam Szejnfeld z PeŁo, który uważa, że budowanie elektrowni atomowych jest bez sensu, bo buduje się je latami, a wiatraki stawia się w 20 godzin. Proponujemy bardziej radykalne rozwiązanie. Gdyby poseł Szejnfeld wskoczył na rower i podpiął do niego dynamo, mógłby rozpocząć wytwarzanie energii natychmiast. A gdyby dołączyli do niego inni politycy Eine Totalopposition, to kto wie, może daliby radę pospołu zasilać tramwaj do Wilanowa.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.