KAROL GAC: Został pan we wrześniu pełnomocnikiem premiera ds. programu „Czyste Powietrze” i efektywności energetycznej budynków. Jakie ma pan cele?
PAWEŁ MIROWSKI: Ta nominacja to dla mnie ogromny zaszczyt, a także wielkie zobowiązanie. Rząd premiera Mateusza Morawieckiego pokazuje, że poprawa jakości powietrza, a także efektywność energetyczna budynków jest bardzo ważnym czynnikiem, zwłaszcza w kontekście sytuacji geopolitycznej po agresji Rosji na Ukrainę.
Do moich zadań należy m.in. tworzenie warunków do dalszej sprawnej, a przez to skutecznej realizacji programu „Czyste Powietrze”, a także szybkie i stosowne reagowanie na obecną sytuację w kontekście wzrostu cen nośników energii, oczywiście z myślą o korzyściach płynących z tych działań dla naszych beneficjentów. Wiele osób, które zamierzają zainwestować w nowe źródła ciepła, bierze pod uwagę nie tylko ceny nośników energii, lecz także to, ile zapłacą za wykonanie inwestycji realizowanej w ramach programu „Czyste Powietrze”. Dlatego podejmuję wiele działań, aby program stawał się jeszcze bardziej dostępny i przyjazny dla potencjalnych beneficjentów. Za swój cel stawiam sobie także troskę o pomoc państwa w zapewnianiu środków, aby wszyscy potencjalni beneficjenci programu zrealizowali swoje inwestycje w najbardziej efektywnym finansowo zakresie, uwzględniając w zakresie rzeczowym składanego wniosku także prace związane z dociepleniem własnego domu.
Przed panem trudne zadanie. Na początku października Najwyższa Izba Kontroli zaprezentowała krytyczny raport dotyczący programu „Czyste Powietrze”, z którego wynika m.in., że program ma ogromny rozmach, ale przynosi niewielkie efekty.
Program „Czyste Powietrze” to pierwszy w Polsce, a także w Europie, na tak dużą skalę powszechny, masowy, a przy tym kompleksowy program obejmujący swoim zakresem wymianę źródła ciepła, jak również termomodernizację w budynkach mieszkalnych jednorodzinnych. Zastosowaliśmy w nim pionierskie rozwiązania, np. włączenie sektora bankowego do masowego programu, oraz nieustannie usprawniamy program i dostosowujemy go do warunków rynkowych, a przede wszystkim oczekiwań artykułowanych przez beneficjentów.
Wdrażanie programu jest pozytywnie oceniane zarówno przez Bank Światowy, który na bieżąco przygląda się jego realizacji, jak i przez Komisję Europejską. Muszę więc przyznać, że ze smutkiem przyjąłem raport NIK. Mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że nie zgadzam się z żadnym z zarzutów stawianych przez NIK. Do tej pory złożono ponad pół miliona wniosków. Aktualnie dynamika składania wniosków nieco spadła, co jest spowodowane oczywistymi względami: wojną na Ukrainie, inflacją, wzrostem cen nośników energii, a także szeroko zapowiadanymi zmianami programu skutkującymi przede wszystkim znacznym podwyższeniem maksymalnych kwot dotacji, które będzie można otrzymać. Jestem jednak pewny, że założone cele programu zostaną osiągnięte w 2029 r. Mogę również zapewnić, że budżet programu, wynoszący 103 mld zł, nie jest w żadnej mierze zagrożony.
Program podlega modyfikacjom i rozbudowie. Dostosowując jego wymogi do aktualnych potrzeb rynku, zawsze obserwujemy zwiększoną liczbę wniosków wpływających tygodniowo do wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej oraz do dofinansowanych przez NFOŚiGW punktów konsultacyjno-informacyjnych, które znajdują się w 2105 gminach (85 proc. wszystkich gmin w Polsce). Jestem przekonany, że tak też będzie i tym razem, po wprowadzeniu zmian programu, które ogłosimy w połowie grudnia br. To wszystko pokazuje, że zmierzamy w dobrym kierunku.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.