Już w październiku ówczesny premier Izraela Jair Lapid wysłał jasny komunikat – dostaw broni dla Kijowa nie będzie. "Premier Izraela Yair Lapid uważa za słuszną decyzję, aby nie dostarczać Ukrainie broni do obrony przed rosyjską inwazją" – informuje ukraiński portal "Europejska Prawda".
Lapid wskazał, że jego kraj od początku agresji Rosji stał po stronie Ukrainy. "Byliśmy pierwsi i jeśli się nie mylę, pozostajemy jedynym krajem, który wysłał szpital polowy do Ukrainy, wysłaliśmy i wysyłamy pomoc humanitarną, zaoferowaliśmy i oferujemy niesienie pomocy. Oczywiście głosowaliśmy w ONZ za jednoznacznym potępieniem zarówno samej inwazję, jak i masakry w Buczy" – powiedział Lapid.
Politico: Izrael obawia się reakcji Rosji
To stanowisko podtrzymuje nowy-stary premier Benjamin Netanjahu. Serwis Politico wskazuje, że minister spraw zagranicznych Izraela Eli Cohen zasygnalizował w zeszłym tygodniu, że rząd jego kraju będzie kontynuował "neutralne" stanowisko, ograniczając swoją aktywność w sprawie konfliktu.
Powód? Według ekspertów chodzi o Syrię. – Z jednej strony Iran dostarcza Rosji drony, ale jednocześnie to Rosja pomogła Izraelowi stawić czoła Iranowi i Hezbollahowi w Syrii – powiedziała Politico Raffaella Del Sarto, wykładowczyni w Johns Hopkins University's School of Advanced International Studies.
Izrael będzie nadal opierać się globalnym wezwaniom do zapewnienia pomocy wojskowej, a zwłaszcza naciskom na dostarczenie Żelaznej Kopuły (izraelski system obrony przeciwlotniczej) władzom Ukrainy. – Żelazna Kopuła byłaby traktowana jako pomoc wojskowa, nawet jeśli jest to broń defensywna. A Izrael nie chce denerwować Rosji – powiedziała Del Sarto.
Politico wskazuje, że w ocenie władz Izraela aktywniejsza pomoc Ukrainie stanowiłaby zagrożenie dla egzystencji.
Czytaj też:
Wojna na Ukrainie. ONZ podała liczbę ofiar wśród cywilów