Nie milkną echa wypowiedzi europosła KO Radosława Sikorskiego. W poniedziałek rano, na antenie Radia Zet, prowadzący audycję Bogdan Rymanowski zapytał Sikorskiego, czy ten "naprawdę wierzy, że rząd PiS przez moment myślał o rozbiorze (Ukrainy – red.)".
– Myślę, że miał moment zawahania w pierwszych 10 dniach wojny, wtedy gdy wszyscy nie wiedzieliśmy, jak ona pójdzie, że może Ukraina upadnie. – Gdyby nie bohaterstwo Zełenskiego i pomoc Zachodu, to różnie mogło być – stwierdził w odpowiedzi Sikorski, wywołując lawinę krytyki w Polsce i zyskując ogromne zainteresowanie w rosyjskich mediach propagandowych.
Wroński: Medialna katastrofa
Sikorskiego krytykują nie tylko politycy obozu rządzącego. Byłemu szefowi MSZ dostało się też od Pawła Wrońskiego z "Gazety Wyborczej". Co prawda Wroński nie krytykuje Sikorskiego za same słowa, a raczej za niewłaściwą reakcję na burzę medialną, jaką wywołały. Podobne zarzuty stawia Platformie.
"Na naszych oczach największe polskie ugrupowanie opozycyjne – Platforma Obywatelska – popełniło medialne samobójstwo. Taki charakter miała reakcja partii na wypowiedź Radosława Sikorskiego w Radiu ZET. Ktoś, kto obserwował to zamieszanie, mógł dostrzec, że partia nie wie, jak się do tego wydarzenia odnieść, nie wie, jakie jest jej stanowisko w tej sprawie, i nie ma pojęcia, jak się zachować, a czasami nie wie, o co chodzi" – zwraca uwagę publicysta.
"Brak jednolitego przekazu"
Wroński zarzuca, że Sikorski spóźnił się z wyjaśnieniem całej sytuacji. "Były szef MSZ powinien zdawać sobie sprawę, że jest na celowniku propagandowego aparatu PiS. Szczególnie po wpisie wyrażającym radość ze zniszczenia Nord Streamu – wpisie wskazującym na Amerykanów" – zauważa komentator "GW".
"Całe to zdarzenie ujawniło jednak prosty fakt, że największa partia opozycyjna nie ma ujednoliconego przekazu medialnego, a jej członkowie – i to na najwyższych szczeblach – nie wiedzą, jakie jest stanowisko kierownictwa partii w najważniejszych sprawach" – podkreśla Paweł Wroński.