Nie wiem, czy ktoś pamięta choćby nazwy tych programów, które miały dostarczać Polakom grube dziesiątki tysięcy, a w przypadku ambitniejszych obiecywaczy – setki tysięcy mieszkań każdego roku, bo że nikt (z wyjątkiem zawodowych badaczy tych programów i badaczy hobbystów) nie pamięta ich zasad – zwykle niezwykle skomplikowanych i w dodatku dodatkowo komplikowanych z każdym rokiem ich obowiązywania – o to jestem spokojny.
No i oczywiście w Polsce żaden program nie może być kontynuowany – i co najwyżej udoskonalany – przez rządy tworzone przez kolejne zwycięskie koalicje; o nie, co to, to nie, za żadne skarby świata!
W Polsce każda kolejna koalicja partii dochodząca do władzy musi realizować całkiem nowy i całkiem własny program budowy mieszkań (i – najlepiej – w ogóle wszystkie programy budowy wszystkiego).
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.