Godek: Aborterzy mają dużą swobodę w działaniu

Godek: Aborterzy mają dużą swobodę w działaniu

Dodano: 
Kaja Godek
Kaja Godek Źródło:PAP / Tomasz Gzell
Niestety tak wygląda ściganie aborcji, w znacznej mierze jest to fikcja – mówi prezes Fundacji Życie i Rodzina Kaja Godek w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Fundacja „Życie i rodzina” stworzyła raport "Ściganie aborcji w Polsce". Chodzi o działania podejmowane przez prokuraturę. Co z niego wynika?

Kaja Godek: Złożyliśmy zapytania do prokuratur o liczbę zgłoszeń spraw, umorzeń, postawienia zarzutów i skazań w sprawach związanych z tzw. przestępczością aborcyjną. To są artykuły Kodeksu Karnego: art. 152 oraz art. 153. Chcieliśmy się dowiedzieć jak faktycznie wygląda ściganie czegoś, co nazywamy dziś przestępczością aborcyjną, albo podziemiem aborcyjnym.

Jakie są wnioski?

Nie są optymistyczne. Odnosimy wrażenie, że na bazie obecnych przepisów mamy zabawę w kotka i myszkę.

Dlaczego?

Ponieważ zgłoszeń do prokuratury jest całkiem sporo. Dysponujemy w tej chwili danymi z około 70 proc. prokuratur, które odpowiedziały w terminie. Odpowiedziały prokuratury regionalne, niektóre odesłały nas do okręgowych, a jeszcze inne do rejonowych. Po zsumowaniu danych, wyszło, że z ogółem z obu artykułów było zgłoszonych 887 spraw, z czego spraw, w których doszło do skazania mamy 61, czyli to mniej niż 7 proc. z wszystkich zgłoszeń.

Ogromna liczba spraw jest umarzana już na etapie postępowania przygotowawczego lub na etapie postępowania sądowego. Widzimy, że to, co mówiła sądzona w Warszawie Justyna W., która stwierdziła, że w Polsce jest „eldorado”, jeśli chodzi o system organizowania nielegalnej aborcji, jest prawdą. Dane jasno pokazują, że aborterzy mają dużą swobodę w działaniu, aby zabić jak najwięcej dzieci. Skazań jest mało, mamy za to mnóstwo umorzeń.

Dysponuje pani innymi przykładami?

Oczywiście. Podam jaskrawy przykład, którym jest Warszawa, gdzie często zgłasza się sprawy, gdy ktoś powiedział coś w mediach, np. podał instruktaż, jak zabić dziecko. Ogółem w Warszawie było 166 zgłoszonych spraw, a tylko w 5 przypadkach skierowano akt oskarżenia do sądu. Wyrok skazujący zapadł jeden, a rozmawiamy o danych z lat 2018-2022. Czyli to jest 5 lat raportowania. Niestety tak wygląda ściganie aborcji, w znacznej mierze jest to fikcja.

Co ma dalej iść za raportem? Jakieś wnioski do polityków, które mówią o tym, że prawo nie działa?

Tak, prawo nie działa. Mamy nawet w Konstytucji - w art. 38 - zapis o prawnej ochronie życia. Potwierdzenie tej ochrony w ustawie aborcyjnej, choć istnieją dwa przypadki, gdy legalnie morduje się dzieci. Od dawna namawiamy do zgłaszania do prokuratury przypadków nielegalnej aborcji lub pomocnictwa i namawiania do niej. Podsyłaliśmy zainteresowanym wzór takiego zgłoszenia, jednak ludzie często odbijali się w prokuraturach od ściany i wracali do nas. Mówili, że nic ze zgłoszenia nie wyszło. Dlatego poprosiliśmy prokuratury o twarde dane. Widzimy z nich, że ściganie przestępczości aborcyjnej przy obecnym stanie prawnym, właściwie nie działa.

Proszę zauważyć, że w Polsce w dalszym ciągu nie ma wielu przepisów, które ułatwiłyby ściganie za aborcję, dlatego powstał obywatelski projekt ustawy „Aborcja to zabójstwo”, gdzie obywatele domagają się m.in. wpisania do Kodeksu Karnego zakazu promowania aborcji, dokładnie w miejsce, gdzie znajduje się promowanie faszyzmu, nazizmu lub innego systemu totalitarnego. Dziś nie wolno reklamować alkoholu, ale wolno reklamować zabijanie nienarodzonych dzieci. Za instruktaż aborcji powinny być kary.

Rzecznik rządu jednak już teraz wskazuje, że nie popiera tego projektu.

Rzecznik rządu, czy szerzej rząd, to niekoniecznie posłowie. To posłowie głosują, a nie rząd. Głosowanie będzie kluczowym testem dla polityków, którzy chcą być pro-life. Z jednej strony posłowie chwalą się, że to za ich kadencji był wniosek do Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji, a z drugiej strony wysyłają sygnał, że nie przeszkadza im aborcja w tzw. "podziemiu". Niech się ona odbywa, byle bez rozgłosu - wtedy będą zadowoleni i wyborcy za życiem, i podżegacze z wulgarnych feministycznych strajków. Komu chcecie się przypodobać i gdzie szukać elektoratu? Ludziom, którzy się chwalą, że organizują aborcję w 9 miesiącu ciąży, gdy dziecko jest gotowe do porodu (tak chwaliły się polskie feministki)? Środowisko feministyczne i tak nie da wam głosów, a przymilając się aborterom pokażecie, że nie interesują was też głosy katolików i konserwatystów.

Giną dzieci, niewinni ludzie, trzeba ich ratować i narzędzia, aby tego ratunku udzielić, są teraz w ręku posłów. Polsce potrzebni są politycy pro-life, którzy zawsze będą chronili życie dzieci - realnie, domykając furtki otwierane na oścież przez lewicę. Dlatego Fundacja będzie prowadziła akcję informacyjną mówiącą o tym, kto w głosowaniu sprzeciwił się ochronie życia, niezależnie od barw partyjnych - będzie to akcja w internecie i w terenie. Prawda o tym głosowaniu powinna dotrzeć do ludzi.

Czytaj też:
Scheuring-Wielgus zakłócała mszę. Sąd umorzył sprawę
Czytaj też:
"Aborcyjne eldorado". Fundacja: Obecne prawo nie chroni życia

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także