Masowe antyrządowe demonstracje na Białorusi po wyborach w 2020 r. nie mogły przejść bez konsekwencji dla sytuacji Kościoła katolickiego. Przede wszystkim dlatego, że w masowej świadomości, jak również w świadomości Łukaszenki (pomimo taktycznych porozumień), katolicy reprezentują potencjalnie nieprawomyślną grupę społeczną.
Stosunek biskupów białoruskich do protestów był różny. Od silnego poparcia werbalnego, którego udzielił ordynariusz diecezji witebskiej ks. bp Aleh Butkiewicz, poprzez umiarkowane wsparcie na ten czas jeszcze arcybiskupa, metropolity mińsko-mohylewskiego Tadeusza Kondrusiewicza, aż do milczącego ignorowania w wykonaniu biskupów grodzieńskiego i pińskiego Aleksandra Kaszkiewicza i Antoniego Dziemianki.
W tym czasie, najprawdopodobniej w wyniku niejawnych rozmów Watykanu z Łukaszenką, arcybiskup metropolita odszedł na emeryturę, a jego miejsce w kurii mińskiej zajął dotychczasowy biskup pomocniczy, Józef Staniewski z Grodna, który też zachował milczenie odnośnie do sytuacji politycznej. Zatrzymano na krótko trzech księży: Eduarda Sienkiewicza, Aleksandra Fiadotowa oraz Witala Bystrowa, lecz to nie wyglądało jak działanie systemowe.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.