Od miesięcy trwają zażarte walki o Bachmut. Ukraińscy żołnierze nadal pozostają w mieście i są zdeterminowani, aby bronić go dalej. Szef służby prasowej 10. brygady górniczo-szturmowej „Edelweiss” Nikita Shandyba poinformował wcześniej, że dla Rosjan szykowana jest "niespodzianka”.
Z kolei na początku marca pojawiły się dane, że siły najemników z Grupy Wagnera, które zostały wyznaczone przez Moskwę do zajęcia Bachmutu, są poważnie uszczuplone. Sam Prigożyn wielokrotnie alarmował o problemach najemników. Ostatnio, komentując problemy z zaopatrzeniem, powiedział, że wkrótce Grupa całkowicie zniknie.
Biały Dom ujawnia: Olbrzymie straty Rosjan
Na poniedziałkowej konferencji John Kirby zaprezentował odtajnione informacje amerykańskiego wywiadu. Z tych informacji wynika, że Amerykanie szacują straty Rosjan w samym tylko rejonie Bachmutu na 100 tys. ofiar, w tym 20 tys. zabitych. Co więcej, połowa tej liczby to żołnierze z Grupy Wagnera.
- Ta próba pociągnęła za sobą okropnie, okropnie wysokie koszty. Rosja wyczerpała swoje zasoby wojskowe i szacujemy że tylko od grudnia poniosła ponad 100 tys. strat w ludziach, w tym ponad 20 tys. zabitych w walce - mówił Kirby.
Kirby dalej przekazał, że również rosyjska ofensywa w Donbasie utknęła w martwym punkcie.Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego dodał, że nie licząc samego Bachmutu, gdzie stopniowo posuwają się do przodu, Rosjanie nie osiągnęli żadnych znaczących postępów.
ISW: Prigożyn grozi Kremlowi
Właściciel Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn obawia się kontrataków ukraińskiej armii w Bachmucie. "Kucharz Putina" zagroził także wycofaniem swoich najemników z miasta, jeśli dowództwo Federacji Rosyjskiej nie dostarczy mu więcej amunicji.
Informują o tym specjaliści Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) w nowym raporcie. Według amerykańskich analityków, sytuacja na froncie jest na tyle zła, że Prigożyn próbuje przekonać Kreml do przejścia do defensywy na wschodniej Ukrainie.
Czytaj też:
Alarm przeciwlotniczy na terenie całej Ukrainy. Rakiety nad KijowemCzytaj też:
Putin zaproszony na szczyt. "W formule zdalnej, a nie osobiście"