Kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział, że Ukraina nie ma prawa użyć otrzymanej od Niemiec broni do ataku na terytorium Federacji Rosyjskiej, pisze "Die Zeit". Jak dodał szef niemieckiego rządu, podobne zasady zostały określone przez innych zachodnich dostawców broni.
Kanclerz zaznaczył też, że pomoc jest konieczna, ale trzeba też zrobić wszystko, by nie dopuścić do wojny między Rosją a Sojuszem Północnoatlantyckim (NATO).
Warunki Zachodu
Zachodni partnerzy Ukrainy, udzielający pomocy wojskowej w celu przeciwdziałania rosyjskiej agresji, regularnie podkreślają, że nie popierają ataków na terytorium Rosji, w szczególności z użyciem swojej broni. Zwłaszcza Stany Zjednoczone podkreślały, że szanują decyzje Ukrainy na polu bitwy, ale nie aprobują uderzeń na terytorium Rosji.
Jednocześnie na terytorium Federacji Rosyjskiej regularnie dochodzi do wybuchów i aktów sabotażu, do których Ukraina, jak dotąd, nie przyznała się. Ołeksij Daniłow, sekretarz Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy, stwierdził, że Ukraina ma własną broń do rażenia celów na terytorium Rosji. A przedstawiciele Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony oświadczyli niedawno, że Kreml znajduje się w strefie rażenia broni, którą dysponuje ukraińska armia.
Strach w Moskwie
Informacje te wydają się być prawdziwe, zważywszy, że rosyjskie dowództwo zdecydowało się zabezpieczyć najważniejsze budynki w stolicy państwa.
19 stycznia tego roku w interncie pojawiły się zdjęcia samobieżnych przeciwlotniczych systemów rakietowych i dział Pancyr-S1 na dachach Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej i centrum biznesowego.
Nieco później okazało się, że podobny kompleks obrony powietrznej został umieszczony 10 kilometrów od rezydencji prezydenta Rosji Władimira Putina w Nowo-Ogariowie.
Rosyjska Duma Państwowa nazwała zdjęcia "fałszerstwem i montażem”.
Czytaj też:
Żona Scholza rezygnuje ze stanowiska. Media: To efekt krytykiCzytaj też:
"Bundeswehra się kurczy". Niepokojące doniesienia z Niemiec