PO-PiS: wspólny marsz
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

PO-PiS: wspólny marsz

Dodano: 
Uczestnicy Marszu 4 Czerwca w Warszawie
Uczestnicy Marszu 4 Czerwca w Warszawie Źródło: PAP / Leszek Szymański
Umożliwiając rozkręcenie na wielką skalę narracji „PiS chce wyeliminować Tuska z życia publicznego”, Kaczyński świadomie pomógł Tuskowi w realizacji jego planu wyeliminowania antypisowskich konkurentów. To wciąż powtarzana gra w „Kaczora” i „Donalda”, która polaryzuje społeczeństwo wobec dwóch sił.

Zapewne ostatnią rzeczą, jaką chcieliby usłyszeć i jaką gotowi byliby przyjąć do wiadomości uczestnicy „wielkiego marszu”, jest to, że nie tylko wcale znienawidzonemu Kaczyńskiemu nie zaszkodzili, lecz także wręcz są częścią realizacji jego planu. A przecież logiczna analiza nie pozostawia co do tego wątpliwości. Triumfalistyczne tezy o „przebudzeniu olbrzyma”, o „narodzinach wielkiej siły” i z dawna oczekiwanym „gamechangerze”, którymi ma być wielka frekwencja na marszu, są, delikatne mówiąc, chciejstwem. Oczywiście trudno się dziwić, że po latach rozczarowań i frustracji wyborcy lewicowo-liberalnej opozycji, chcąc nacieszyć się triumfem, opowiadają sobie bajki, jaki to na Kaczyńskiego padł blady strach, i w marzeniach już wsadzają politycznych przeciwników do więzień. Jednak nawet w części antypisowskich mediów pojawiają się głosy próbujące oględnie wytłumaczyć im, że marsz był sukcesem Tuska i PO, ale niekoniecznie opozycji jako takiej.

Konflikt tożsamości

Polski spór polityczny od dawna już nie jest napędzany starciem idei, programów czy „narracji” – jego dominantą stał się konflikt między tożsamościami, nazwijmy je: patriotyczno-tradycjonalistyczną oraz europejsko-liberalną.

Cały artykuł dostępny jest w 24/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także