Po ostatnim tygodniu dwie największe partie mogą być zadowolone. Bardzo możliwe, że tym zadowoleniem właśnie należy wytłumaczyć brak bardziej zdecydowanej reakcji polityków PiS na tłumy, które przeszły ulicami Warszawy w pierwszą niedzielę czerwca. Pierwszy sondaż (pracowni IBRiS dla Radia Zet), opublikowany po „marszu Tuska” we wtorek 6 czerwca, wskazywał, że PO zyskała w krótkim czasie 3 punkty procentowe poparcia, PiS zyskał 0,5 punktu procentowego, a Konfederacja zyskała 2 punkty procentowe. Za to koalicja PSL i Polski 2050 (Trzecia Droga) straciła aż 3,5 punktu procentowego, a Lewica osunęła się o 0,5 punktu procentowego.
Sondażowe osuwanie się ugrupowań o mniejszym poparciu jest oczywiście w interesie dwóch dominujących partii, zwiększa też szanse PiS na to, że nie tylko wygra wybory, lecz także będzie mógł po raz kolejny rządzić. Nie jest wykluczone, że efektem marszu okaże się uruchomienie procesu spychania Trzeciej Drogi pod próg 8 proc. określony dla komitetów koalicyjnych, a Lewicy pod zwykły próg 5 proc.
Narzędzie do rozgrywki
Tymczasem komisja do spraw badania wpływów rosyjskich może się okazać narzędziem rozgrywki o ostateczne zwycięstwo.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.