Bez jakiegokolwiek instynktu samozachowawczego oraz szacunku do ludzi, z którymi kiedyś coś go łączyło. Tym razem mowa o Jakubie Rzeźniczaku, piłkarzu, którego kariera sportowa jest już dawno echem przeszłości. Dziś funkcjonuje on w mediach przede wszystkim jako „facet bez honoru”. Dlaczego? Niech wyjaśnieniem będą słowa samego Rzeźniczaka, dotyczące jego byłej już żony. – Będąc z Edytą w związku, zdradzałem ją bardzo często. Przed ślubem też. No, nigdy w twarz sobie nie powiedzieliśmy, że wie, ale myślę, że wiedziała. To brzmi kuriozalnie, że jesteś z kimś związku i wiesz, że ktoś wie, a po prostu dalej w tym żyjesz. Patrzę z perspektywy czasu, jest to dla mnie niedopuszczalne, co ja robiłem, jak się zachowywałem, a można też patrzeć, że powinno też być niedopuszczalne, że kobieta, z którą jest się w związku, akceptuje takie rzeczy – opowiadał bez żadnego poczucia zażenowania były piłkarz Legii. Ale, ale, spokojnie, Rzeźniczak nie poprzestaje na posypaniu głowy popiołem (a powinien).
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.