Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg unikał odpowiedzi na pytanie, jak Sojusz zareaguje w przypadku wysadzenia przez Rosję elektrowni atomowej w Zaporożu.
Podczas konferencji prasowej w Brukseli poświęconej przygotowaniom do zbliżającego się szczytu NATO jeden z dziennikarzy zapytał, czy wypadek lub sabotaż w elektrowni jądrowej Zaporoże byłyby podstawą do zastosowania artykułu 5. Traktatu o zbiorowej obronie NATO. Dziennikarz wskazał, że promieniowanie z uszkodzonej elektrowni jądrowej mogłoby bowiem dotrzeć na terytorium jednego z krajów Sojuszu.
– Przede wszystkim należy wziąć pod uwagę, że wojny są z natury niebezpieczne i nieprzewidywalne. Bardzo uważnie monitorujemy sytuację wokół elektrowni jądrowej Zaporoże. (…) To duży problem w strefie działań wojennych. Najlepszym przesłaniem ze strony NATO i MAEA jest to, że Rosja nie powinna przeprowadzać ataków z terenu elektrowni, nie powinna atakować samej elektrowni i powinna wycofać z niej swoje wojska – powiedział Stoltenberg.
Szef NATO, stwierdził też, że Sojusz z zadowoleniem przyjmuje udział MAEA w monitorowaniu sytuacji w zaporoskiej elektrowni. Ponadto sekretarz generalny podkreślił, że obserwatorzy nie stwierdzili na terenie elektrowni żadnych śladów min podłożonych przez Rosjan.
Sytuacja w elektrowni
Ukraina od kilku dni alarmuje o zagrożeniu wysadzeniem elektrowni jądrowej Zaporoże przez rosyjskich żołnierzy w celu przerwania ukraińskiej kontrofensywy. Z kolei Moskwa próbuje insynuować, że to Kijów planuje atak rakietowy na elektrownię jądrową.
Zdjęcia satelitarne pokazały, że Rosjanie umieścili jakieś przedmioty na dachach budynków reaktora, ale jakość zdjęć nie pozwala zrozumieć, czym one są. MAEA stwierdziła, że była w stanie skontrolować kilka obiektów w elektrowni jądrowej i nie znalazła żadnych niepokojących śladów, ale rosyjscy żołnierze nie wpuścili ekspertów organizacji na dach reaktorów.
Czytaj też:
"Nadszedł czas". Znamienne słowa StoltenbergaCzytaj też:
Kadencja Stoltenberga. Jest decyzja NATO