W ocenie ludobójstwa wołyńskiego w ukraińskiej opinii publicznej dominuje fałszywe przekonanie o symetrii win między Polakami a Ukraińcami, którzy traktowani są jako dwie równorzędne strony „konfliktu partyzantek”, „obopólnych czystek etnicznych”, czasem ze wskazaniem na większą odpowiedzialność strony polskiej. Po raz kolejny przekonaliśmy się o tym przy okazji 80. rocznicy „krwawej niedzieli”. Niestety, ten punkt widzenia przyjął również prezydent Andrzej Duda. Niczym innym jak właśnie symetrią win była treść oświadczenia, opublikowanego przez głowy obu państw po wspólnych „obchodach” w Łucku: „Razem oddajemy hołd wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia! Pamięć nas łączy”. Nie wiadomo, którym i czyim ofiarom. W domyśle – tym po obu stronach. Można jeszcze zrozumieć (ale nie usprawiedliwić) takie słowa w ustach Wołodymyra Zełenskiego. Jednak polski prezydent, dający się przekonać do zafałszowanej optyki swojego ukraińskiego kolegi, to już skandal. Bezwarunkowa kapitulacja (a może nawet niechęć do podjęcia zdecydowanych działań) na polu walki o polski interes, a także o prawdę historyczną.
Językiem ukraińskich fałszerzy przeszłości mówi też szef polskiej dyplomacji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.