Moralny i ideowy upadek chrześcijańskiej demokracji rządzącej w Rzymie przez kilkadziesiąt lat jest tematem dość dobrze znanym, ale losy „dalszej” prawicy, zawsze z niechęcią traktowanej przez liberalne i lewicowe media, już nie. Dziś można jednak i o tych wątkach pisać z większą swobodą. Kita zaś z dobrze stonowaną życzliwością opowiada swoim czytelnikom o tych, którzy pomimo wojennej katastrofy rządów Mussoliniego nie chcieli porzucać idei rewolucji narodowego solidaryzmu, która – w gruncie rzeczy – nie była tożsama ani z lewicą, ani z prawicą, czego świadomość trwała jeszcze długo w powojennych środowiskach postfaszystowskich.
Rzecz jasna, idee faszystowskie zostały już wielokrotnie przemyślane. Włoski Ruch Społeczny (Movimento Sociale Italiano, MSI), z którego wywodzi się partia Meloni, czyli Bracia Włosi, przeszedł długą drogę. Od dość zdecydowanego neofaszyzmu w latach powojennych, gdy stronnictwem po raz pierwszy kierował Giorgio Almirante, do coraz słabiej ideowo zarysowanych stanowisk centroprawicowych z czasów Gianfranco Finiego. Fini sprawił, że dawni faszyści stali się niemal nieodróżnialni od swoich centroprawicowych sojuszników z Forza Italia Berlusconiego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.