Janusz Popiel z Alter Ego. Kim jest ekspert od wypadków drogowych?

Janusz Popiel z Alter Ego. Kim jest ekspert od wypadków drogowych?

Dodano: 
Janusz Popiel
Janusz Popiel Źródło: DoRzeczy.pl
Janusz Popiel jest takim samym ekspertem dla wypadków drogowych, jak nieszczęsny dr Paweł Grzesiowski od spraw związanych z koronawirusem. Jakim?

Takim, że wydaje się, jakby w całej Polsce nie było innych znawców tematu. Jest ekspertem jedynym. To oczywiście przesada, ale tylko delikatna.

Postanowiłem przyjrzeć się ekspertom etatowym. Na pierwszy ogień trafiło na wspomnianego Janusza Popiela, prezesa Alter Ego - Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych. Padło na eksperta z jednej strony oskarżanego o to, że niszczy życia ludziom, nasyłając na nich firmy windykacyjne, które ściągały dla Alter Ego setki tysięcy złotych, a z drugiej na eksperta walczącego o godne życie dla ofiar wypadków. Kto ma rację?

Janusz Popiel. Co wiemy o prezesie Alter Ego?

Janusz Popiel urodził się 6 kwietnia w Olsztynie. - Mój ojciec był wykładowcą na Wojskowej Akademii Medycznej, a dziadek walczył z bolszewikami – mówi nam o sobie Popiel, który wcześniej nie chciał odpisać na nasze pytania wysłane drogą mailową, ale finalnie przeprowadza z nami rozmowę telefoniczną.

Ojciec Janusz Popiela, Zygmunt Wilhelm Popiel, był pułkownikiem Ludowego Wojska Polskiego i faktycznie był wykładowcą na WAM. Matka Popiela była nauczycielką. Młody Janusz Popiel już na pierwszym roku studiów (pierwsza połowa lat 70. XX wieku) na Politechnice Łódzkiej, studiując na wydziale Budownictwa Lądowego, wstępuje do SZSP (Socjalistyczny Związek Studentów Polskich). Zapewne dzięki temu może wyjeżdżać do krajów kapitalistycznych, np. do Francji na Międzynarodowy Obóz Pracy. Popiel jest aktywnym socjalistą. Już na pierwszym roku studiów nie tylko jest członkiem SZSP, ale także jego kierownikiem. W 1975 r. rodzina Popiela przeprowadza się do Warszawy.

Co ciekawe, Janusz Popiel szykując się na wyjazd do Anglii jest przez Milicję Obywatelską opiniowany w WSW, czyli komunistycznym kontrwywiadzie wojskowym. Wewnętrzna Służba Wojskowa negatywnie opiniuje wyjazd Popiela do Wielkiej Brytanii, zapewne ze względu na pracę ojca i możliwość posiadania przez syna informacji niejawnych. Pod opinią z 24 listopada 1976 r. nt. wyjazdu młodego Popiela podpisał się płk. Stefan Burda, zastępca Szefa Oddziału IV Szefostwa Wojskowej Służby Wewnętrznej, który w latach 1945-1948 brał udział w walkach z partyzantami podziemia niepodległościowego z oddziałów pod dowództwem „Tarzana” i „Mikruta". Pismo WSW skutkuje odmową wydania paszportu na wyjazd do Wielkiej Brytanii.

Popiel stara się jeszcze raz, ale tym razem odmawia mu płk Kazimierz Bartłomiejczyk, były ochraniarz słynnego Jakuba Bermana.

Janusz Popiel na III roku studiów na Politechnice Warszawskiej także angażuje się (podobnie jak w Łodzi) w życie socjalistycznej organizacji studenckiej – SZSP. Zostaje członkiem komisji szkoleń Rady Wydziału, pełnomocnikiem Rady Wydziału ds. Międzynarodowego Studenckiego Klubu Dyskusyjnego. W 1977 r. Popiel chce jechać do Francji ponownie na Międzynarodowy Obóz Pracy. Wydano mu paszport.

Później zakłada rodzinę i zwiedza Zachód (pozwolono mu także na upragniony wyjazd do Anglii, później do Włoch i Austrii). Popiel jest hodowcą psów rasowych. Ma osiągnięcia. Jego pies był championem Polski w latach 1981,1982 i 1983. Międzynarodowe sukcesy odnosi także w Europie. Stanowisko ojca, pułkownika LWP pomaga synowi. W 1987 r., kiedy Janusz Popiel prosi o wyjazd na wystawę psów rasowych do Berlina Zachodniego (RFN) ubeckie biuro paszportowe czerwonym długopisem robi prostą adnotację „Ojciec WP”. Pozwolenie wydano. Innym razem, w 1989 r. biuro paszportowe wydając mu paszport robi to z adnotacją oficera, by wydać paszport „pilnie”.

Król Popiel od wypadków

Stowarzyszenie „ALTER-EGO” powstało w roku 2002. Już w 2004 roku opublikowano w „Gazecie Wyborczej” artykuł „Bicz na dłużników” i inny artykuł w tym samym piśmie „Firma windykacyjna ściga pijanych kierowców”. Jeden i drugi opisywał mechanizm pozyskiwania pieniędzy przez Alter Ego, które dawało nieźle zarobić firmom windykacyjnym.

Gazeta opisała sprawę pani Małgorzaty, matki studenta, która, płacząc, informowała o losie swojego syna. – Najpierw było to pismo. Grozili, że będzie wciągnięty na jakąś czarną listę dłużników. Potem miałam telefon z firmy windykacyjnej. Jakiś mężczyzna groził, że jeżeli syn nie zapłaci, to on „zacznie działać”. Siedzę teraz jak na rozżarzonych węglach. A przecież Dominik spłacił wszystko, tylko gdzieś zapodział się dowód wpłaty pierwszej raty – mówiła. Działań windykacyjnych Alter Ego nie podzielali sędziowie i kuratorzy. – Mam wątpliwości, czy Alter Ego mogło się zwrócić do firmy windykacyjnej. Jeżeli coś do nich nie dotarło, powinni raczej powiadomić sąd – mówiła w 2004 roku Elżbieta Tempczyk, wówczas szefowa zespołu kuratorów w praskim sądzie. Popiel zapytany przez dziennikarza, ile otrzymuje z racji windykacji od sądów odpowiedział, że na samo warszawskie biuro w jednym roku 1,2 miliona złotych. Popiel przyznawał wówczas, że stowarzyszeniowy fundusz mający wspierać ofiary wypadków i poszkodowanych zamiast na ofiary w 25 proc. szedł prosto do kieszeni prywatnych firm windykacyjnych.

Popiel przeciwko wysokim mandatom, ale za wysokimi grzywnami

Od tamtej pory minęło wiele lat. Janusz Popiel wyrósł na jedynego etatowego eksperta od wypadków drogowych. Cytowany jest przez wszystkie media, chociaż częściej przez te kojarzone z opozycją. To z nią Popiel występuje w parlamencie (np. podczas wspólnych konferencji z senatorem Krzysztofem Kwiatkowskim).

Znany jest także z walki sądowej z ubezpieczycielem. W 1983 r. Popiel jako student IV roku miał wypadek. Dyplomata z Palestyny wjechał w jego "malucha". Samochód nie ochronił młodego mężczyznę. U Popiela stwierdzono ciężkie uszkodzenie kręgosłupa i wstrząśnienie mózgu. W sądzie walczył o rentę. Batalia trwała lata. Dzisiaj pobiera rentę z WARTY.

Janusz Popiel angażuje się także w sprawy legislacyjne. W 2015 r. podpisał list przeciw zmianom w sprawie prawa dotyczącego pierwszeństwa pieszych. O ile Popiel był bezlitosny dla pijanych kierowców, nawet studentów, którym nie starczało na kolejną ratę spłaty za swoje grzechy i wówczas prezes Alter Ego nasyłał na nich firmy windykacyjne, to w przypadku projektu podwyższającego mandaty dla kierowców był już sceptykiem. Popiel walkę wysokimi mandatami z piratami drogowymi nazywał wprost populizmem. A więc ściąganie pieniędzy od kierowców do budżetu państwa to populizm, a do kasy Alter Ego (i jednocześnie firm windykacyjnych) to czyn chwalebny? Na to wygląda, a przynajmniej w logice szefa alter Ego. Warto się nad tym jednak zatrzymać dłużej.

W 2015 r. podwyższenie kar dla kierowców Janusz Popiel krytykuje, występując w różnych mediach i przestrzegając przed populizmem. – Te propozycje to czysty populizm. Gdyby podniesienie mandatów cokolwiek dało, to takie kraje, gdzie co roku w wypadkach ginie 3 tys. osób, np. Niemcy, Francja już dawno podnieśliby wysokość mandatów. A one są na stałym poziomie – mówił w wypowiedziach dla "Gazety Olsztyńskiej".

Jeszcze raz więc wróćmy do Popiela, tym razem z 2003 r., kiedy chodziło o ściąganie z kierowców pieniędzy dla Alter Ego. – Boimy się, że zwolnienie sądu z obowiązku orzekania kary pieniężnej na organizacje spowoduje, że sądy po prostu nie będą jej orzekać. A przecież kary pieniężne, obok zabrania prawa jazdy, to jest dla sprawców największa dolegliwość – stwierdził ten sam Janusz Popiel w komentarzu dla "Gazety Wyborczej" w 2003 r. A więc, o ile Popiel był gorliwym przeciwnikiem podnoszenia kwot na mandatach, o tyle w sądach by już za karami dotkliwymi (tu grzywny mogły wpływać na konto jego Stowarzyszenia). W 2005 r. Alter Ego zorganizowało nawet z policją konferencję dotyczącą problemu pijanych kierowców. Jak pisała wówczas „Gazeta Wyborcza”, stowarzyszenie Popiela domagało się m.in. "znaczącego podniesienia grzywien". Kurtyna.

Reforma Gowina

Lata sprzyjające wielotysięcznym wpływom na konto Alter Ego trwały całą dekadę. Czas prosperity nie trwał jednak w nieskończoność. W 2012 r. minister sprawiedliwości Jarosław Gowin scentralizował pomoc poszkodowanym i zamiast kierować pieniądze do organizacji takich jak Alter Ego, skierował je do nadzorowanego przez ministerstwo Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

W 2013 r. sam Janusz Popiel przyznał w „Rzeczpospolitej”, że jego Alter Ego straciło na reformie Gowina. "W rezultacie jego stowarzyszenie jeszcze dwa lata temu miało na działalność ok. 800 tys. zł rocznie, teraz nie dostaje nic" – można było przeczytać w artykule. Stowarzyszenie grantuje jednak od lat o środki zarówno rządowe, jak i inne oraz prowadzi działalność statutową. Na co przeznaczane są środki w Alter Ego? Dowiadujemy się tego ze strony internetowej Stowarzyszenia: „Udzieliliśmy pomocy prawnej, psychologicznej i finansowej ponad ośmiu tysiącom osób dotkniętych skutkami wypadków.Uczestniczymy w postępowaniach karnych - w trybie art. 90 kpk, oraz reprezentujemy poszkodowanych w sprawach o odszkodowania od zakładów ubezpieczeń, w których ubezpieczony był pojazd sprawcy”.

„Wspólnie z Rzecznikiem Praw Obywatelskich zorganizowaliśmy dwie konferencje dotyczące sytuacji ofiar wypadków drogowych” – czytamy na alterego.org.pl

Alter Ego działa do dzisiaj. Popiel jest uważany za znawcę prawa drogowego. Na pewno jest ekspertem, być może kontrowersyjnym, z którym można się nie zgadzać, ale którego opinie brane są pod uwagę i traktowane z atencją.

Robert Wyrostkiewicz

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także