Po wylądowaniu na paryskim lotnisku Charles’a de Gaulle’a trzeba przejechać nieco ponad 20 km, by dotrzeć do miasteczka Montmorency. W średniowieczu miasto to wyrosło na ważny regionalny ośrodek handlowy i rzemieślniczy. W 1257 r. osiedlili się tu templariusze. Od odrodzenia zaczęły się tu rozwijać uprawa winorośli i sadownictwo, a od XVII w. Montmorency zyskiwało popularność jako miejscowość wypoczynkowa. Oddech łapali tu najzacniejsi paryżanie i zagraniczni goście. Bywała tu rodzina Bonapartów, bywała rozchwytywana przez mężczyzn – i absolutnie od tego niestroniąca – aktorka Rachel Félix, bywał niemiecki kompozytor Richard Wagner.
Miasteczko to stało się w XIX w. popularnym celem polskiej emigracji, po upadku powstania listopadowego schronienia szukało tu wielu Polaków. Podparyski kurort przyciągał największych, w tym Mickiewicza czy Chopina. Odkąd na miejscowej nekropolii złożono na wieczny spoczynek ciało zmarłego w 1841 r. Juliana Ursyna Niemcewicza, na cmentarzu Les Champeaux w Montmorency przybywało nagrobków z polskimi nazwiskami. Mickiewicz, Norwid, Piłsudski (Bronisław, brat Józefa), Sosnkowski, Niemcewicz, Boznańska…
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.