W maju ulicami Wilna jak co roku przeszła wspaniała Parada Polskości. Od placu przed litewskim parlamentem aż do Ostrej Bramy, gdzie przed symbolicznym dla każdego Polaka Obliczem Matki Bożej odprawiono uroczystą Mszę św. za ojczyznę, ciągnęła się biało-czerwona serpentyna flag. W morzu idących ulicami ponad 10 tys. patriotów z Wileńszczyzny, których prowadził prezes Związku Polaków na Litwie – europoseł Waldemar Tomaszewski, szli goście honorowi z macierzy i przedstawiciele Polonii z całego świata, w tym nowy ambasador RP na Litwie Konstanty Radziwiłł, marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik, wiceminister rolnictwa ze Zjednoczonej Prawicy Janusz Kowalski, senatorowie i posłowie RP. Wśród nich byłem i ja, dumny jak wszyscy tego dnia z bycia Polakiem, bo polskie serce wciąż bije mocno na Wileńszczyźnie.
Wileńska Parada Polskości była kolejnym wielkim sukcesem polskich organizacji na Litwie, przede wszystkim ZPL, AWPL-ZChR i Macierzy Szkolnej. Nie wszystkim jednak sukces Polaków odpowiada, są tacy, którzy kresową polskość haniebnie zwalczają. W czyim interesie? Na pewno nie polskim.
Wspólna sprawa, ale nie dla wszystkich
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.