Tego rodzaju miejscem są dla mnie i moich bliskich okolice mazurskiego Olsztynka. Zamknęła się w tu właśnie słynna pośród łasuchów cukiernia, produkująca słynne olsztyneckie jagodzianki. Jagodzianki te miały swoich oddanych fanów, jeździło się po nie znad okolicznych jezior przynajmniej raz w tygodniu, wracając z wakacji obdarowywało rodzinę i wtajemniczonych przyjaciół.
Już covidowe restrykcje i lockdown były dla cukierni bolesnym ciosem, zaś aktualne wzrosty kosztów energii dopełniły dzieła zniszczenia. Opowiadająca mi o tym gospodyni cukierni nie próbowała ukryć wzruszenia. Rozstawała się z wieloma latami swojego życia. Nic dziwnego więc, że w okolicznych miejscowościach temat ten dyskutowany był przy ogniskach i wiejskich sklepikach. W jednym z takich sklepików, właściciel podzielił się ze mną następującą opowieścią.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.