Prof. Kik o "jedynkach" PiS: Lepsze dostosowanie drużyny do podłoża wyborczego

Prof. Kik o "jedynkach" PiS: Lepsze dostosowanie drużyny do podłoża wyborczego

Dodano: 
Prof. Kazimierz Kik, politolog
Prof. Kazimierz Kik, politolog Źródło:PAP / Piotr Polak
- Mamy do czynienia z procesem racjonalizowania obsady poszczególnych okręgów - mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

DoRzeczy.pl: Poznaliśmy jedynki Prawa i Sprawiedliwości. Mamy zaskoczenie?

Prof. Kazimierz Kik: Jest lepsze dostosowanie drużyny do podłoża wyborczego. Wreszcie doszło do świadomości Prawa i Sprawiedliwości, że jej elektorat to środowiska prowincjonalne, poza centrami wielkich miast. To właśnie tam usytuowano punkt ciężkości. Myślę tu przede wszystkim o Jarosławie Kaczyńskim w Świętokrzyskim. Z kolei w Warszawie na jedynce pojawiła się logiczna kandydatura. PiS w Warszawie nie wygra, skoncentrowano więc siły tam, gdzie można ugrać więcej mandatów, natomiast w Warszawie wystawiono ministra kultury, intelektualistę, prof. Glińskiego. To kandydat lepiej dostosowany do środowiska wielkomiejskiego, akademickiego. Jarosław Kaczyński zostanie lepiej odebrany w miejscu, gdzie znajduje się istota jego elektoratu. Ustalenia są optymalne, wreszcie wyciągnięto wnioski, że nie warto bić się na cudzej ziemi. Pamiętajmy również, że w Polsce większość elektoratu mieszka poza dużymi miastami. To właśnie tam trzeba koncentrować całą siłę swojego ognia.

Hasło „wybory wygrywa się w Końskich” jest aktualne?

Nareszcie to zrozumiano, ale było po drodze dużo potknięć. Startowanie Kaczyńskiego w Warszawie było niepotrzebne, skoro może wygrać w Świętokrzyskim i przyczynić się do sukcesu listy. Podobnie dzieje się w Katowicach. Chociaż Morawiecki jest z Dolnego Śląska, to jego start w Katowicach okazał się sukcesem. Więcej pożytku z Morawieckiego, reprezentującego partię socjalną w Katowicach, niż we Wrocławiu. To dobrze dopasowana jedynka. Mamy do czynienia z procesem racjonalizowania obsady poszczególnych okręgów wyborczych przez partie.

Jedynką w Rzeszowie, przychylnym okręgu dla PiS-u, jest Zbigniew Ziobro. Z kolei Paweł Kukiz jest jedynką w Opolu, skąd pochodzi. To docenienie koalicjantów?

Tak. Wiadomo, że Kukiz to przegrany polityk, ale ten jeden-dwa procent wyborców może przyciągnąć. A gdzie najwięcej? W Opolu... To sprawa ewidentna. Lepiej wystawić tak Kukiza, niż znanego polityka Prawa i Sprawiedliwości. Kukiz na listach PiS-u jest bardziej bezradny, niż polityk PiS-u, który może tworzyć własną partię. Kukiz będzie zdany na „słowo pańskie” Jarosława Kaczyńskiego. To racjonalne. Kukiz ma być na listach PiS-u, a musi, bo potrzeba tych głosów, takim Kukizem na listach Koalicji Obywatelskiej ma być Michał Kołodziejczyk z AgroUnii. Widzimy, że w obu ugrupowaniach jest nastawienie na zdobywanie punktów, a nie prezentowanie ideowych założeń programowych i dostosowanych do tego kandydatur.

Czytaj też:
"Jedynki" PiS. Wśród liderów list do Sejmu nie ma europosłów
Czytaj też:
Dr hab. Flis: Jedynki na listach wyborczych są przereklamowane

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także