Od przywódców państw powinno się oczekiwać – mam nadzieję, że to nie przesada – dającego się wykryć związku między tym, co deklarują, a rzeczywistością.
W przeciwnym razie mamy do czynienia z wizjonerami, pięknoduchami, utopistami, ewentualnie marzycielami. O tym wszystkim myślałem sobie, obserwując ostatnią serię wypowiedzi i wywiadów prezydenta Wołodymyra Zełenskiego na temat wojny z Rosją, przyszłości Krymu i roli Ukrainy w przyszłości. Co uderza, wszystkie te coraz bardziej osobliwe deklaracje były przyjmowane przez ogół dziennikarzy i publicystów – tak w Polsce, jak na Zachodzie – ze zrozumieniem i z akceptacją. Czyżby wszyscy upadli na głowę?
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.