Premier Mateusz Morawiecki powiedział w ubiegłym tygodniu, że "my już nie przekazujemy żadnego uzbrojenia na Ukrainę, ponieważ teraz sami się zbroimy w najnowocześniejszą broń". Wypowiedź szefa rządu odbiła się głośnym echem zarówno w Europie, jak i w USA – zagraniczne media pisały, że Polska wstrzymuje pomoc wojskową dla Ukrainy.
Prezydent komentuje słowa Morawieckiego o broni dla Ukrainy
O słowa Morawieckiego pytany był w wywiadzie dla "Super Expressu" prezydent Andrzej Duda. – Ja zupełnie inaczej odebrałem wypowiedź premiera. Może dlatego, że sam z nim niedawno rozmawiałem m.in. o przekazywaniu sprzętu na Ukrainę – powiedział.
– Obaj mówiliśmy, że nie wchodzi w grę wysyłanie żadnego nowego sprzętu, który w tej chwili kupujemy, np. armatohaubic K2 czy czołgów K9. To wyposażenie musi służyć wzmocnieniu polskiej armii. Nie po to wydajemy miliardy, żebyśmy to nagle oddali. Ale to nie oznacza, że nie będziemy w ogóle przekazywać uzbrojenia Ukrainie. Kiedy stary sprzęt zostanie zastąpiony nowoczesnym, nie widzę problemu, by tamten wysłać Ukraińcom – podkreślił.
Prezydent zaapelował o opanowanie emocji po obu stronach. – Pamiętajmy, kto najbardziej skorzysta na tym, jeśli drogi Polski i Ukrainy się rozejdą. Skutki mogą być tragiczne – ocenił.
Duda: Zełenski jest pod ogromną presją
Według Dudy ukraiński przywódca Wołodymyr Zełenski "jest pod ogromną presją". – On wysyła ludzi na front, często na śmierć. Przecież codziennie giną tam ludzie. To nie jest też tak, że w czasie wojny znika opozycja i krytyczne spojrzenie na władzę – powiedział.
Pytany o słowa Zełenskiego, który podczas wystąpienia w ONZ zarzucił m.in. Polsce, że blokując import ukraińskiego zboża, gra w jednej orkiestrze z Rosją, prezydent odparł, że był zaskoczony przeniesieniem przez Zełenskiego "w gruncie rzeczy drobnego sporu" na forum ONZ.
– Uważałem i uważam, że kwestia sporu o zboże to pewien tylko wycinek relacji pomiędzy Polską a Ukrainą, który stanowi jakby tylko odprysk tej trudnej sytuacji, w której Ukraina jest, a w której my jej pomagamy od ponad półtora roku. Nie ukrywam, że fakt przenoszenia sporów dwustronnych na trybunę publiczną w obecności 200 państw przyjąłem z przykrością – oświadczył.
Zwrócił również uwagę, że wielu ludzi w Polsce poczuło się urażonych słowami Zełenski ze względu na pomoc, jakiej Polacy udzielili i dalej udzielają od początku rosyjskiej inwazji. – Wielu wręcz ryzykowało życiem. Jeździli na Ukrainę, zawozili pomoc. Niektórzy nawet na linię frontu. Nie wspomnę już o milionach ludzi, którzy oddali do dyspozycji naszych ukraińskich gości swoje domy, mieszkania. Myślę, że wielu z nich bardzo mocno przeżywa dzisiaj tę sytuację – stwierdził prezydent.
Czytaj też:
Musiałek o Ukrainie: Zadziało się tyle złego, że nie wrócimy już do takich relacji, jakie mieliśmy