DoRzeczy.pl: Jak pan ocenia wypowiedź kanclerza Niemiec Olafa Scholza, który mówiąc o skandalu z wizami, używa tych samych słów i argumentów, co polska opozycja?
Bartłomiej Wróblewski: Nikt nie ma wątpliwości, że atak kanclerza Niemiec Olafa Scholza jest zorkiestrowany z atakiem Donalda Tuska. Mamy do czynienia z tym samym punktem widzenia, tymi samymi interesami. Niemcy w dużym stopniu zawaliły politykę migracyjną Unii Europejskiej i teraz szukają kozła ofiarnego. Jeżeli mówimy o nieprawidłowościach w polskim MSZ, to zostały one wykryte przez polskie służby. Mowa tu o nieco ponad 200 osobach, pracownikach sezonowych, a nie nielegalnych migrantach w ilości 250 tys. osób. Jest to odwracanie kota ogonem.
Czy musimy się Berlinowi tłumaczyć?
Nie musimy. Natomiast, jak już wspomniałem, zorkiestrowanie ataków z Niemiec z atakami Tuska, tylko przypomina nam, że te ośrodki działają razem. Mają wspólny punkt widzenia i interesy. Przypomnę również, że kanclerz Merkel w 2015 roku wymyśliła przymusową relokację migrantów, a Donald Tusk i Platforma zgodzili się na nią.
Dochodzi również tutaj seria pytań od Komisji Europejskiej. To atak z trzech stron?
Kraje Zachodu i sama Unia Europejska popełnili wiele błędów w polityce migracyjnej. Dziś odpowiadają za tę politykę. Aby odwrócić uwagę od tej odpowiedzialności, typują kozła ofiarnego, którym ma stać się Polska. Nie możemy się na to godzić, ponieważ nie odpowiadamy za błędy Francji, Niemiec czy ostatnio także Brukseli. To nie my otworzyliśmy szeroko drzwi dla imigracji, i to nie my daliśmy zgodę na osiedlenie w Europie setek tysięcy nielegalnych migrantów od 2015 roku.
Czytaj też:
Czarnek chce ekstradycji członka SS Galizien, którego Zełenski oklaskiwał w KanadzieCzytaj też:
Ferreira: Nie zapłacimy Polsce faktur
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.