W niedzielę ulicami Warszawy przeszedł "marsz miliona serc" zorganizowany przez Platformę Obywatelską. Początkowo, zgodnie z deklaracją Donalda Tuska, wydarzenie miało być wyrazem solidarności z Joanną z Krakowa, która dokonała samodzielnie aborcji. Okazało się jednak, że kobieta w ogóle nie została zaproszona do wzięcia udziału w marszu.
Lider PO przekonuje, że w marszu wzięło udział ponad milion osób. Dane te potwierdza stołeczny Ratusz. Według nieoficjalnych danych policji, było to ok. 100 tys.
"1 000 000 Kocham Was!" – napisał Tusk na portalu X. Wpis Tuska skomentował rzecznik PiS. "Po drinku, na koniec średnio udanego dnia, to pewnie się i ludzie w oczach mnożą" – odpowiedział Rafał Bochenek.
Wcześniej wiceminister Janusz Kowalski napisał: "Dramatyczna klapa frekwencyjna marszu Donalda Tuska".
Policja: Marsz w Warszawie spokojny. Sporadyczne incydenty
Jak przekazał podczas konferencji prasowej Sylwester Marczak, "początkowe liczby mówią o jednej osobie wstępnie zatrzymanej w związku ze zniesławieniem policjanta". – Mówimy również o czynnościach wykonywanych z czterema osobami, które latały dronami pomimo że w tym miejscu tego robić nie mogły – dodał. Poza tym, jak przekazał rzecznik, "marsz miliona serc" przebiegł spokojnie.
Podinsp. Marczak pytany przez dziennikarzy o szacunki policji dotyczące liczby uczestników przemarszu podkreślił, że od kilku lat takie szacunki przez policję nie są podawane. – Naszym celem jest zabezpieczenie. Od kilku lat nie podajemy liczb. Nie widzę powodu, żebyśmy te liczby podawali oficjalnie czy nieoficjalnie – powiedział.
"Z szacunkowych obliczeń Onetu wynika, że frekwencja w tym kulminacyjnym momencie wynosiła od 600 do 800 tys. osób. To mniej niż wynika z deklaracji stołecznego ratusza oraz lidera Koalicji Obywatelskiej Donalda Tuska (który mówił o ponad milionie uczestników), ale więcej niż na Marszu 4 czerwca" – opisuje Onet.
Czytaj też:
"Je**ć PiS". Reporter TVP do uczestnika marszu Tuska: Pomodlę się za pana