Prof. Kik: Polska klasa polityczna cierpi na syndrom niskiej kultury

Prof. Kik: Polska klasa polityczna cierpi na syndrom niskiej kultury

Dodano: 
Prof. Kazimierz Kik
Prof. Kazimierz Kik Źródło:PAP / Michał Walczak
- W kampanii powiedziano za dużo. W kampanii powinna być myśl jednocząca naród, program powinien być nastawiony na rozwój, a programy partii postawione są na pogłębienie polaryzacji - mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

DoRzeczy.pl: Panie profesorze, kampania wyborcza niemal u mety. Jak możemy ją ocenić? Czy w ostatnich dniach może czekać nas jeszcze coś ważnego?

Prof. Kazimierz Kik: W kręgu działaczy, liderów partyjnych na wysokim poziomie, myślących strategicznie, to najważniejsze zostawia się na koniec. Ta zasada jest na ogół przestrzegana w starciach na najwyższym poziomie. W tym wypadku wszystko zostało już powiedziane, niestety w sposób nieodpowiedzialny i to z obu stron. Cała klasa polityczna cierpi na syndrom niskiej kultury politycznej. W kampanii powiedziano za dużo. W kampanii wyborczej powinna być myśl jednocząca naród, program powinien być nastawiony na rozwój, a programy partii postawione są na pogłębienie polaryzacji. Ciężko będzie naprawić to co się stało.

A jak możemy ocenić wydarzenia ostatniego tygodnia? Kto zyskał?

Jeśli na koniec zostawiamy to, co najważniejsze, to jest to w tym wypadku niekorzystne dla rządzących. Mamy trzy znaki zapytania. Pierwszy, to afera związana z profesorem Wawrzykiem, afera wizowa, która w tej chwili jest już przyduszana. Druga kwestia to afera związana z dymisjami w wojsku, ale to świeża sprawa. Całe dowództwo ustąpiło ze swoich funkcji w proteście przeciwko sposobowi kierowania armią przez rząd. To w kwestii propagandy ma jednakowy wygląd, przecież wojsko uznaje się za ludzi honoru. Trzecia kwestia to wojna ukraińsko-rosyjska, która ma swoje drugie dno w Izraelu. Otwiera się nowy front konfrontacji rosyjsko-amerykańskiej. Wojna na Ukrainie jest wykorzystywana instrumentalnie, jako wojna zastępcza między Rosją a USA. Teraz okazuje się, że wojna tocząca się u naszych granic może mieć wymiar światowy. Wojna, z której niektórzy byli dumni może w nieprzewidziany sposób wstrząsnąć pokojem świata. Uczestniczyliśmy w czymś, co mogło być zapłonem.

Te trzy czynniki rzucają się w oczy w ostatnim tygodniu. To wszystko może zapalić ludziom czerwone światło. Trudno uświadomić sobie, czy wszystkie te nowe zagrożenia dotrą do obywateli. W tej sprawie główne hasło PiS-u, bezpieczeństwo Polaków zabrzmi jak kpina. Tutaj wszystko zależy od postawy i poglądów przeciętnego polskiego wyborcy. Pamiętajmy, że mamy mało czasu, dwa dni. Być może to wszystko się nie przebije. Polacy są mocno podzielonych na czytelników „Gazety Wyborczej” i widzów Telewizji Polskiej. Te warunki mogą się nie przebić, ten podział jest bowiem irracjonalny. Racjonalnie rzecz ujmując, korzyści dla nas mogą wynikać ze wzajemnej współpracy, a my idziemy droga podziałów. Mamy więc za dużo znaków zapytania, by móc odpowiedzieć na pytania o polskiego wyborcę, o polskie społeczeństwo. Niestety wiemy, jaka jest klasa polityczna.

Czytaj też:
PKW zbada sprawę billboardów WOŚP? Jest zawiadomienie
Czytaj też:
Morawiecki: Widać, że Tuskowi wszystko się sypie

Źródło: DoRzeczy
Czytaj także