Elektryczne albo żadne?
  • Łukasz ZboralskiAutor:Łukasz Zboralski

Elektryczne albo żadne?

Dodano: 
Samochód elektryczny, zdjęcie ilustracyjne
Samochód elektryczny, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Pixabay
Nowy podatek to tylko jedno z narzędzi, które mają zniechęcać Polaków do posiadania spalinowego auta. Więcej za rejestrację możemy zacząć płacić już w przyszłym roku. Za dwa lata mogą dojść opłaty dla wszystkich, którzy takie auta posiadają od dawna.

Europa chce się pozbyć transportu, do którego przyzwyczailiśmy się przez ostatnie 100 lat. Samochody spalinowe mają zniknąć z dróg. Najpierw – i to było chyba łatwiej zrozumieć albo nawet poprzeć – silniki benzynowe i diesle zaczęły być wypychane z centrów miast. W tym przypadku są jakieś argumenty do dyskusji: w centrach transport publiczny zorganizowany jest naprawdę nieźle; to miejsca gęsto zaludnione i takie, w których wiele osób przemieszcza się pieszo, nie ma więc żadnej potrzeby, by musiały wdychać spaliny samochodów tkwiących tam w korku.

Tak zaczęły powstawać – także przecież w Polsce, choć u nas jest to początkowe stadium – strefy czystego transportu. Najpierw, tak jak np. w Niemczech, zniechęcanie do wjazdu samochodem do miasta przybrało formę dodatkowych opłat dla samochodów niespełniających najnowszych standardów emisji spalin (choć – jak wiemy po „aferze Volkswagena” – przemysł motoryzacyjny próbował te ograniczenia szybko ominąć w nielegalny sposób, czyli tylko na testach emulując czystsze spaliny w pojazdach, a w rzeczywistości wypuszczając na drogi dużo więcej zanieczyszczeń niż deklarowane w dokumentach).

Zakaz wjazdu

Cały artykuł dostępny jest w 42/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także