Już co najmniej od czasów Thietmara z Merseburga, kronikarza opisującego przełom wieków X i XI w Europie, wśród Niemców można zauważyć charakterystyczną niechęć i ton wyższości wobec Polaków, których sam Fryderyk II von Hohenzollern nazwał przecież nawet „Irokezami Europy” wymagającymi oswojenia z europejską cywilizacją. Minęły wieki, a współcześnie Niemcy także wskazują Polakom, jak mają postępować, by w ich oczach mogli się wreszcie stać oświeconymi Europejczykami godnymi miana obywateli Unii Europejskiej. Co więcej, ci współautorzy projektu uzależnienia naszego kontynentu od gazu z Rosji od niedawna strofują również Polskę w kwestii właściwego wspierania walczącej Ukrainy. Mając na uwadze osiągnięcia samych Niemiec na tym polu, tego typu uwagi są szczególnie rażące. Tym dobitniej w takich momentach należy przypominać w kraju i poza jego granicami, że ten szlachetny naród Schillera, Goethego i Beethovena ma w swoim dorobku wciąż nierozliczone zbrodnie, których skala i okrucieństwo wstrząsnęły światem przed 80 laty.
Dwie perspektywy
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.