– Optymalnym wariantem jest 150-tysięczna armia. W Polsce nie ma potencjału demograficznego do budowy 300-tysięcznej armii. Póki co, mamy wiele odejść z wojska. Są one łatane pospiesznymi przyjęciami, przyjmowaniem do wojska pracowników cywilnych – powiedział w piątek na antenie radia RMF FM były szef MON. – Tak naprawdę nigdzie, poza hasłami propagandowymi, nie zafunkcjonował program budowy 300-tysięcznej armii. Ja nie znam żadnych dokumentów dojścia do tych 300 tys. – stwierdził.
Nazwisko Tomasza Siemoniaka jest wymieniane wśród potencjalnych kandydatów na ministra obrony narodowej w nowym rządzie, który prawdopodobnie stworzą Koalicja Obywatelska, Polskie Stronnictwo Ludowe, Polska 2050 oraz Lewica. W tym kontekście pojawia się też nazwisko gen. Mirosława Różańskiego, byłego Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, który uzyskał mandat senatora.
Według obecnych planów resortu obrony, celem jest 300-tysięczna armia, która ma się składać z 200 tys. żołnierzy zawodowych, 50 tys. żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej oraz 50 tys. żołnierzy w ramach dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej.
Bochenek: To kuriozalna zapowiedź
– To kuriozalna zapowiedź w obliczu niespokojnych czasów, w jakich żyjemy. Rosja z całą pewnością z zadowoleniem przyjmuje takie działania – ocenił rzecznik prasowy PiS Rafał Bochenek w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
– Wojna na Ukrainie, podejrzane działania Białorusi, wojna w Izraelu, a politycy opozycji zapowiadają rewizję kontraktów zbrojeniowych, czy zmniejszenie armii, która już teraz liczy ponad 180 tys. żołnierzy – tłumaczył polityk Zjednoczonej Prawicy.
– Jedynym planem PO i kłócącej się opozycji jest likwidacja, ograniczenia i odbieranie uprawnień wielu obywatelom. Żadnych konstruktywnych propozycji. To widać już od pierwszych dni po wyborach – stwierdził Bochenek.
Czytaj też:
"Zaczyna się". Błaszczak: Słowa Siemoniaka oznaczają zwolnienia w Siłach Zbrojnych RP